wtorek, 24 grudnia 2013

Zakupy zbiorcze :)

Witam :)
Kochane chciałam Wam odrazu z całego serca życzyć spokojnych ciepłych świąt w rodzinnej atmosferze. Żeby nic nie zakłóciło waszych świetnych świątecznych humorów, żeby wasze brzuszki napełniły się pysznościami do granic możliwości. Oczywiście życzę wam też wybuchowego sylwestra i genialnego roku 2014 ! Życzenia specjalne stosuje do Moni, Wiolusi i Kini, które wiem, że tu zaglądają i wspierają mnie w prowadzeniu bloga, Wesołych Świąt kochane! :*

Niestety tak jak uwielbiam święta i ich klimat to typowych piosenek świątecznych nie znoszę :D
Dlatego wstawiam coś w moim stylu :)


Teraz przechodzę już do tematu posta uwielbianego przez nas bloggerki czyli zakupy! :D


Zaczynamy od lewego górnego rogu :)

  • Po pierwsze barwiony Carmex w kolorze różowym. Potrzebowałam jakiegoś kolorowego mazidełka na dzień, które będzie jednocześnie pielęgnować usta. Powiem wam, że mam go już chwilę i sprawdza się super. Jeżeli ktoś jest bardziej ciekawy dajcie znać, pojawi się recenzja :)
  • Następnie biała kredka z NYX w końcu udało mi się ją zdobyć! :D
  • Zmywacz, rzecz podstawowa zwłaszcza przy mojej ostatniej manii malowania i dbania o paznokcie jaka mnie dopadla.
  • Maść antyseptyczna, którą polecała Anwen. 
  • GENIALNY żel do mycia twarzy z pharmaceris. Na pewno będzie recenzja!


  • Glinka biała ze starej mydlarni.
  • Żel pod oczy i na powieki z Flosleku. Jeżeli miałyście to koniecznie dajcie znać co sądzicie!


Tak jak wspominałam mania paznokciowa, będzie osobny post ;)


  • Zestaw do oczu z Rimmela. Potrzebowałam czarnej kredki a że praktycznie zestaw był w cenie samej kredki to się długo nie zastanawiałam ;)
  • Dwie rzeczy z MaxFactor. Pan Stick upolowałam jeszcze na promocji Rossmannowskiej w roli korektora. Do tego kredka do brwi już kupiona wczoraj :)

Oczywiście dajcie znać jeżli miałyście coś z tych rzeczy! :)

WESOŁYCH ŚWIĄT!



poniedziałek, 23 grudnia 2013

Eveline żel do usuwania skórek + co powiecie o nagłówku?

Witam was kochane :)

Jak tam nastroje przedświąteczne? Mi niestety brak śniegu trochę psuje atmosferę :< 

Przejdzmy jednak do tematu dzisiejszego posta.

Na pewno każda z was miała/słyszała/ma/używa odżywki właśnie z Eveline 8 w 1
Wielu osobom (w tym mnie) pozwoliła zapuścić długie i zdrowe paznokcie.
Nie jest to jednak typowa "odżywka" czyli coś co kojarzy nam się z odżywianiem. Tutaj niestety nie działa zasada im więcej tym lepiej. W skrócie (bo nie o niej dziś mowa) działa ona na zasadzie drażnienia paznokci formaldehydem. Dlatego rosną szybciej nie łamią się i jest pięknie dopóki nie nadużyjemy.

Ja używam jedną warstwę diamentowej pod lakier. Ma ona mniejsze stężenie formaldehydu niż 8 w 1.

No, ale do brzegu :)
Idąc za ciosem po tym jak sprawdziły mi się odżywki z Eveline i potrzebowałam czegoś do skórek zajrzałam właśnie do ich szafy.


Tak o to w ręce wpadł mi ten żel do skórek.

Eveline już jest bardziej ostrożne i do pudełeczka każdego z ich produktów dołączona jest dokładna ulotka.



Producent zaleca trzymać produkt na skórkach 1 min jest to jednak zdecydowanie za krótko. Uważam, że czas trzymania zależy od tego jak dużo skórek macie do wyeliminowania ;) Na początu miałam dość duży problem ze skórkami i trzymałam go nawet 15 minut. Teraz jest to ok. 10. Preparat świetnie zmiękcza i przygotowuje skórki do ewentualnego wycinania czy odsuwania. Ja jak już wspomniałam miałam z nimi problem przy łożysku paznokcia. Wyglądało to bardzo nieestetycznie gdy malowałam paznokcie. Po 15 minutach skórki praktycznie same się odrywały i wystarczyło delikatnie pogrzebać patyczkiem ;)

Produkt jest zamknięty z bardzo wygodnej tubeczce z dziubkiem.


Ma konsystencję żelu ani zbyt rzadki ani zbyt gęsty.


Jedyne do czego mogę się przyczepić w tym produkcie to zapewnienia na opakowaniu, że nawilża on skórki, nie nawilża ;)

Podsumowując ...

... jeżeli potrzebujcie czegoś do skórek w bardzo fajnej cenie (coś ok. 10 zł) to ten produkt jest strzałem w dziesiątkę ;)

P.S. Jak wam się podoba nowy nagłówek ? :)

Pozdrawiam ;*

sobota, 14 grudnia 2013

Pachnąca sobota - Christmas Cookie

Cześć wam! :)

Wprowadzam na bloga nową serię. Postaram się aby w każdą sobotę (dopóki oczywiście będę miała woski) recenzować wam inny zapach YC. Z racji tego, że idą święta na tapetę bierzemy moje ostatnie objawienie Christmas Cookie


Zapach Yankee Candle Świąteczne ciasteczko to kwintesencja słodkich aromatów bożonarodzeniowych. Poczuj smakowity zapach piernika i wanilii z dodakiem cukru.

Długo szukałam swojego ulubionego ciasteczkowego zapachu. Myślałam, że znajdę coś w nowej kolekcji YC na zimę, jednak kolekcja Q4 w ogóle mi nie podeszła. Zauważyłam natomiast, że w sklepie są dostępne również zeszłoroczne zapachy śwąteczne. Woski z zapachu Christmas Eve były wykupione. A Christmas cookie było może 4 sztuki. Wzięłam to za świetną rekomendację i zakupiłam właśnie ten wosk.

Powiem wam, że zapach jest idealny. Ciepły, słodki, maślany z nutką kakao i wanilii, dla mnie coś pięknego.
Nie jest za słodki, za mdły. Niestety nie jest to zapach z takich, który przypomina ten rozchodzący się po domu gdy pieczemy ciasto. Przypomina bardziej gotowe ciasto kupione w sklepie.
Mi to jednak w ogóle nie przeszkadza i zatrzymam się przy tym zapachu na dłużej.
Nawet zgłosiłam się do rozdania u Mariki w nadziei, że będę mogła się cieszyć tym zapachem dłużej :)

Jeżeli szukacie ciasteczkowego zapachu na święta a np. słynny Vanilla Cupcake jest dla was za słodki to nawet sie nie zastanawiajcie :)

Pozdrawiam :*

piątek, 13 grudnia 2013

Maska do włosów Gloria, czyli tanio i dobrze.

Cześć wam :)
Ciekawa jestem czy po tym spoilerze wciąż macie ochotę przeczytać posta.
Mam nadzieję, że tak więc bez zbędnego wstępu zapraszam. :)


Maska ma teraz inny design opakowania niż na zdjęciu znajdującym się na wizaż.pl.


Nie rozumiem dlaczego producenci strzelają sobie w kolano pisząc o tak leciutkim produkcie, że ma  być maską i dać radę naprawdę zniszczonym włosom. Włosy zniszczone i farbowane potrzebują odbudowy a nie lekkiego zmiękczenia i odżywienia. Dlatego zdecydowanie odradzam ten produkt osobom dla których jest przeznaczony, głupie wiem ;)

Jest to bardzo fajny produkt dla dziewczyn kręconowłosych. 
Moje włosy kręciły się po tym produkcie jak szalone. Jest to spowodowane bardzo lekką konsystencją, która jak widać w niektórych przypadkach może być atutem. "Maska" nie jest też przeładowana różnymi składnikami odżywczymi, więc zupełnie nie przeciąża włosow. 



Producent wspomina też o zbawiennym wpływie na skórę głowy. Ja jednak nie mam takich problemów, ale też nie odważyłabym się nałożyc jej na skórę głowy ma za dużo zapachu i chemii.

Nie zgodzę się tylko z odżywieniem. Reszta opisu jest prawdziwa. Włosy wyglądają zdrowo, błyszczą sie, są mięciutkie i elastyczne.




Uwaga teraz najlepsza częśc :D Maska ta kosztuje całe ... 5 zł!
Niestety ciężko jest ją dostać, bo ja widziałam ją tylko w Auchan.
Jeżeli spotkacie się z nią kiedyś koniecznie spróbujcie, bardzo polecam!

Pozdrawiam :*

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Wyniki Rozdania!

Witam was kochane :)
Dziś tylko szybki post na poprawę humoru zwyciężczyni w ten jakże znienawidzony przez nas poniedziałek ;)
Przejdźmy odrazu do rzeczy :)


Gratuluję szczęścia Blonde Chemist ! :)

W ogóle bardzo polecam wam jej bloga, sama niedawno go odkryłam i bardzo lubię tam zaglądać :)

Nagroda może niewielka, ale zawsze cieszy :D

Pozdrawiam :*

sobota, 7 grudnia 2013

Kremy do twarzy na zimę.

Witam was kochane w grudniu :)

Nie wiem jak wy, ale ja uwielbiam jesień i zimę :) Kocham ten świąteczny i przedświąteczny klimat, śnieg i długie wieczory z ciepłą herbatką, książką i kocykiem.
Nie oszukujmy się jednak, że zima ma tylko pozytywne strony. Nasza skóra oczywiście kiepsko znosi ujemne temperatury na zewnątrz no i ogrzewanie w pomieszczeniach. Chciałabym wam przedstawić kremy do twarzy, które polecam wam właśnie na zimę. Zarówno te pod makijaż jak i na noc.

Zacznijmy od kremu którego używałam pod makijaż (i nie tylko) gdy w tamtym roku temperatura poważnie spadła na minus. 



Tak, tak zwykły krem bambino ochronny dla dzieci :)

Krem jest dosyć tłusty więc dobrze chroni skórę przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi.
Jednak na tyle dobrze się rozprowadza i wchłania w skórę, że spokojnie używałam go w tamtym roku pod makijaż. 


Zawiera parafinę, więc jeżeli macie skłonności do zapychania to uważajcie.
Mi w każdym razie absolutnie nie zrobił żadnej krzywdy. 


Krem odrobinkę bieli twarz zaraz po nałożeniu, więc trzeba odczekać ok. 5-10 min zanim nałożycie podkład. 
Pamiętajcie, że na zimę warto zamienić typowo nawilżające kremy na bardziej tłuste, emolientowe. Dlatego ja zostane przy tym kremie także w tym roku. Używałam go również na noc. Zawiera tlenek cynku, więc fajnie goi jakieś ewentualne wypryski i natłuszcza skórę.

Polecam!

Kolejny krem to już troszkę droższa opcja i już typowo na noc.
Jest to emolientowy krem z Iwostinu.


On kosztuje coś w granicach 40 zł też zalezy gdzie kupujecie. Ja go akurat kupowałam w super-pharm jak było -40% na kremy do twarzy. 


Ten krem już kompletnie nie nadaje się pod makijaż. Zostawia tłustą i świecącą powłokę.
Używałam go na noc i po prostu rano skóra była idealna. To właśnie jest krem na pograniczu nawilżającego i natłuszczającego. Na skórę wymęczoną mrozem, ogrzewaniem wahaniem temperatur idealny. 
Jedyne zastrzeżenie jakie mam to po jakimś miesiącu krem się ewidentnie zważył.


Tak jakby z kremu zaczęła odzielać się woda. Myślicie, że może to być kwestia tego, że został kupiony na promocji? Jeżeli tak to fail dla super-pharm :P
No ale dopóki nie zaczął wariować działał świetnie, więc i tak go polecam. Myślę, że ja sama do niego wrócę.

No i ostatni łatwo dostępny i tani krem z Isany na noc z 5%-entowym mocznikiem.





Krem kosztuje coś ok. 10 zł dostępny w każdym Rossmannie. Krem spełnia swoje zadanie. Dobrze nawilża i faktycznie ma ten mocznik wysoko w składzie. Uważam, że za te pieniądze naprawdę warto. Może nie do bardzo suchej skóry, ale do suchej w stronę normalnej super. Krem ma jednak swoje dziwaczne strony. Po pierwsze jak go nakładamy to czujemy bardzo mocno, że mamy jakąś powłokę na skórze jak jakiś lifting :D
A po drugie krem nałożony na skórę podrażnioną piecze strasznie. 
Tak więc polecam, ale dla skóry nie jakoś mega wymagającej. Przyzwoity krem w fajnej cenie.

To był mój przegląd kremów, które przetestowałam ostatnio i uważam, że pomogą przetrwać waszej skórze zimę :)

Przypominam o ROZDANIU

Używałyście któregoś z nich? A może wy macie do polecenia jakiś fajny krem na zimę ?
Piszcie koniecznie pozdrawiam :*