piątek, 27 września 2013

Wszystko na temat paznokci - wskazówki, produkty, mój manicure.

Czeeeść kochane ;*
O jejku jak się stęskniłam :< Jestem strasznie na siebie zła za tą AŻ 2 tygodniową przerwę, ale po prostu wrzesień jest zawsze dla mnie takim miesiącem kiedy ciężko mi się znowu zorganizować po wakacjach i nie umiem sobie rozplanować czasu. Teraz już będzie tylko lepiej, obiecuję ! : ) 

Myślę, że najlepszymi przeprosinami będzie przydatny(mam nadzieję) post na temat paznokci.
Wiem, że wiele kobiet nie lubi swoich dłoni i paznokci. Jeżeli się przyjrzymy to dużo rzeczy może nam się w nich nie podobać. Wolny wzrost, rozdwajanie, łamanie, zły kształt, grube skórki, suche skórki wokół paznokci i wiele wiele  innych. Ja sama bardzo długo nie zwracałam uwagi na swoje paznkocie. Są brzydkie i już nie będę się z nimi użerać :D Cierpię jednak na kompleks małych dłoni i zbyt krótkich palców. W końcu przyszedł taki moment, że już nie mogłam patrzeć na moje pazurki i dłonie i wzięłam się za nie. Jestem niesamowicie zadowolona, bo pozbyłam się kompleksów! :) Nie zdawałam sobie sprawy jak długie paznkocie mogą optycznie wydłużyć palce. 
Chciałam jeszcze pozdrowić moją nową czytelniczkę Monia kochanie jeżeli to czytasz to buziaki ;* 



No to do rzeczy :)



Podzielę ten post na dwie części. Najpierw napiszę o tym co ja robię z moimi paznokciami i jak o nie dbam a niżej wypiszę wskazówki ich dotyczące. Moimi paznokciami zajmuję się zazwyczaj raz w tygodniu. Zmywam lakier w piątek i maluję od nowa w sobotę.

Zaczynam od zmycia lakieru i odtłuszczenia płytki paznokciowej. Używam już od dawna zmywacza z Isany. Bardzo go lubię nie kosztuje dużo, zmywa lakier i nie robi krzywdy moim paznokciom i skórkom.



To jest akurat wersja zielona z acetonem jest jeszcze różowa, która go nie zawiera. Polecam obie chociaż chyba jednak wolę różową :)

Następnie relaksując się w piątkowy wieczór przy komputerku nakładam na paznokcie i skórki masło shea (moje jest akurat ze Starej Mydlarni).


Potrafię siedzieć tak nawet godzinę, bo po prostu się zapominam a pazurki korzystają :) Alternatywą do tego sposobu jest moczenie paznokci w ciepłej oliwie z oliwek z dodatkiem cytryny. Olejek odżywi paznokcie i skórki a sok z cytryny "wybieli" płytkę. Jeżeli szkoda wam oliwy to nie martwcie się taki zabieg wystarczy wykonać raz na tydzień i oliwę można przechowywać w lodówce i używać wielokrotnie :) Z tak naolejowanymi paznkociami idę też spać.

W sobotę zaczynam malowanie paznkoci od nałożenia pod lakier diamentowej odżywki Eveline.


Wiem, że wszyscy ją znają i wiem, że jest kontrowersyjna. Ja ją lubię i jeżeli używam właśnie jedną cienką warstwę pod lakier to nie robi mi krzywdy. Dobrze utwardza paznokcie co przyczynia się do przedłużenia czasu noszenia lakieru ;) 

Następnie używam oczywiście lakieru :) Tak jak już wspominałam jestem fanką klasyki. Mam jednak dwie ukochane wariacje na różne pory roku, ale głownie noszę albo czerwień albo coś jasnego. 

Pokażę wam moje ulubione lakiery, które mają piękne kolory i super się utrzymują.


Oczywiście musiały się tutaj znaleźć lakiery z rimmela. Czerwony uwielbiam, ten róż też jest piękny, ale kiepsko kryje :/ Pomimo tego wciąż jednak wygląda dobrze i super się trzyma więc wybaczam :) Mam jeden lakier, który jest troszkę z wyższej półki cenowej w kolorze "Walk of fame" i po prostu nie mogłam go tu nie umieścić. Mam wrażenie, że dopóki bym go nie zmyła siedział by na moich paznokociach bez większego problemu, no cudo. Dwa ostatnie to stare już, ale ciągle jare (:D) lakiery z H&M. Ten niebieski (blue my mind) świetnie pasuje na lato. Zdjęcie niestety kompletnie nie oddaje jego koloru, który jest po prostu OBŁĘDNY. Na jesień świetnie pasuje ten niepozorny szaraczek (Miss Stone Heart) którego również uwielbiam. Jest to szarość z delikatnym dodatkiem  fioletu. Koniecznie spójrzcie na te lakiery przy okazji wizyty w H&M. Ich trwałość jest również bardzo przyzwoita, więc polecam zwłaszcza te dwa kolory :)

Zazwyczaj kładę dwie warstwy lakieru kolorowego i na to kupiony ostatnio Top Coat z Golden Rose.


Na zdjęciu umieściłam również pilniczek. Póki co nie piłuje paznokci jakoś często i intensywnie ponieważ czekam żeby najpierw urosły. Tego z ellite akurat wam nie polecam, bo ściera się i zostaje warstwa zwykłego szkła :/

To by było na tyle jeżeli chodzi o mój manicure :)

Teraz podzielę się z wami moimi wskazówkami.

1. Jeżeli zapuszczacie paznokcie to malujcie je. Nieważne czy lakierem czy odżywką. Nieważne czy za 100 zł czy za 10 zł. Ważne żeby paznokcie podczas wzrostu miały wsparcie i nie złamały wam się.

2. Jeżeli chcecie przyspieszyć wysychanie lakieru zanurzcie dłonie w zimnej wodzie. (Dzięki Kinia za ten patent ;> )

3. Olejki baardzo odżywiają paznokcie. Nieważne jakie. Moje paznokcie nigdy nie były tak ładne jak właśnie teraz gdy smaruję je masłem shea. (Można kupić gotowe oliwki do paznokci np. z Eveline )

4. Używajcie tylko szklanego pilniczka. Nie niszczy paznokci i szybko piłuje.

5. Nie starajcie się na siłę zmienić kształtu swoich paznokci. Oczywiście możemy go troszeczkę podrasować. Nie polecam jednak zmieniania np. kwadratu na okrągły, bo to się nie uda. Najlepiej nosić kształt u góry taki sam jaki macie tam gdzie paznokieć się zaczyna.

6. Nie zapuszczajcie zniszczonych paznokci, bo mija się to z celem. Najlepiej spiłujcie je na zero i zacznijcie je odżywiać i zapuszczać od zdrowych. 

7. Uważajcie na swoje zmywacze do paznokci, mogą zrobić niezłą krzywdę. Jeżeli wasz zostawia np. taki paskudny biały osad to najlepiej go wywalcie.

8. Starajcie się kłaść cienkie warstwy lakieru do paznokci. Pamiętajcie 3 cienkie i tak wyschną szybciej niż 1 gruba.

9. Jeżeli macie taką możliwość dajcie paznokciom np. jeden dzień odpocząć. Bez noszenia lakieru, odżywki itp. 

Większość może oczywista, ale mam nadzieję, że komuś się przyda :)


To by było chyba na tyle. Koniecznie napiszcie mi jakieś wasze wskazówki dotyczące pazurków.

Jak widzicie musiałam się "wygadać" mam nadzieję, że komuś będzie się chciało to czytać i że skorzystacie z moich rad. 
Buziaki ;*

czwartek, 12 września 2013

Domowa, nawilżająca maseczka do włosów (bezproblemowa konsystencja).

Witam was kochane! :)
Dzisiaj zabieram was do kuchni :D Bardzo lubię nałożyć coś na moje włosy przed myciem. Z naturalnymi maseczkami eksperymentowałam już jakiś czas i w końcu udało mi się zrobić taką która w pełni mnie satysfakcjonuje :) Dla mnie największy problem to była zawsze konsystencja. Po prostu dostawałam szału jak zbyt rzadka maseczka spływała mi po karku lub brudziła ręcznik pomimo folii na głowie. Tą maseczke nakładam na włosy, związuje w koka i zajmuje się innymi rzeczami. Jest więc wygodna i daje bardzo fajne efekty, polecam spróbować :)

Potrzebujemy:


  • Dosyć gęstego miodu wówczas bardzo fajnie połączy nam się z olejkami.
  • Olej Lniany
  • Oliwa z Oliwek
  • Sok z Aloesu (zamiennie żółtko jajka)
Oczywiście olejki mogą być inne, ważne żeby byly płynne lub nawet jeżeli są stałe (np. olej kokosowy) rozpuszczone. Możecie użyć np. olejku arganowego, migdałowego, jojoba, macadamia itd.
Miód jest bardzo dobrym nawilżaczem. Pewnego dnia chcąc wypróbować olej lniany na moich włosach połączyłam go właśnie z miodem. Te dwa składniki całkowicie się scaliły, miód jakby wchłonął olejek. 

1.                                                                                                                    2.      






















3. 
                                                                                                             
                                                                                                                                                                       4.      



Jak widzicie składniki świetnie się połączyły (3) i konsystencja jest na tyle gęsta, że możemy dolać spokojnie ok. 2 łyżek soku z aloesu (4) , który również pięknie nawilża włosy. Jeżeli akurat nie posiadacie takiego soku możecie dodać jedno żółtko jajka. Konsystencja wyjdzie taka sama a żółtko to bomba witaminowa dla naszych włosów ;)

Taką mieszankę nakładam na kilka godzin przed myciem na lekko zwilżone włosy. Po myciu pięknie się błyszczą, (w moim przypadku) skręt jest lepszy ze względu na dobre nawilżenie no i są mięciutkie. 

Taka maseczka to w pewnym sensie trochę alternatywa dla olejowania jeżeli nie lubicie konsystencji samego oleju. Myślę, że zadziała też lepiej niż sam olejek, bo aloes, żółtko i miód to skarby dla naszych włosów :)

Mam nadzieję, że was zainteresowałam i będziecie eksperymentować z domowymi maseczkami :)



Ja natomiast uciekam zakuwać jednocześnie odżywiając włoski :D


Pozdrawiam was cieplutko ;*

poniedziałek, 9 września 2013

Inglot - Zalotka do rzęs (wersja czarna) + dbamy o rzęsy

Cześć dziewczynki :)
Dziś będzie post z dużą ilością "bliskości", więc z góry uprzedzam :D
Nie będe pisać dużo o samej zalotce, bo jest to moja pierwsza i nie mam porównania. Poruszę też kwestię dla kogo zalotka będzie przydatna, kto może sobie ten gadżet odpuścić i jak zabezpieczać rzęsy przed ewenatualnymi uszkodzeniami.
Często kiedy jest mowa o zalotce odrazu pojawia sie pytanie w stylu "czy to niszczy rzęsy" lub " czy rzęsy mi od tego wypadną?" Na te pytania odpowiedzi są różne w zalezności od tego jak delikatnie się z rzęsami obchodzimy podczas makijażu, demakijażu czy samego podkręcania.
Przejdę może do zalotki a kwestie ogólne omówię później.
W Inglocie możemy dostać dwa rodzaje zalotek. Srebrna zwana też przez inglota tą bardziej profesjonalną kosztuje z tego co pamiętam 36 zł. Wersja czarna którą posiadam ja kosztuje 20 zł. Obie z tego co mi wiadomo są wykonane z metalu. W srebrnej dostajemy w zestawie zapasową gumeczkę w czarnej już niestety nie. Oryginalnie byłam zdecydowana na tą srebrną jednak kiedy akurat kupowałam to w sklepie była tylko ta czarna.






                                                                       












Jak używamy zalotki?

Możecie się smiać, ale ja początkowo dosyć pokarcznie się do tego zabierałam :D
Najprościej jest mi to wytłumaczyć tak, że kładziemy zaokrąglenie zalotki na powiece tak jakbyśmy chciały ją przykleić do powieki. Mniej więcej w ten sposób:



Jak widzicie z wyprofilowaniem zalotki nie jest najlepiej. Do mojego oka jest troszkę za duża. 
Widziałam na filmach jak dziewczyny ściskają w tej pozycji rzęsy u mnie lepiej się sprawdza jak po prostu potrzymam chwilę zalotkę w tej pozycji. Można ewentualnie przechylić ją do tyłu i wtedy uzyskamy lepszy skręt.

Pamiętajcie, jeżeli poczujecie, że ciągniecie rzęsy i sprawia wam to ból poluzujcie ucisk,


Moim zdaniem zalotka jest dość porządnie wykonana. Jedyne do czego mogłabym się przyczepić to to, że dosyć lekko chodzi. Nie miałam nigdy wcześniej tego urządzonka, więc może tak powinno być, nie wiem ;) Gumeczka jest miękka i zaokrąglona, więc szansa na uszkodzenie rzęs jest zmniejszona do minimum. Teraz przejdę do rezultatów na moich rzęsach.
UWAGA na bliskość bezmakijażowego Milczka! :D



Zauważyłam, że zalotka nie łapie rzęs od samej nasady tylko kilka milimetrów od niej. Myślę, że efekt byłby dużo lepszy gdyby były podkręcone całe a nie tylko same końcówki. Być może jednak jest to kwesia mojej nieumiejętności w posługiwaniu się nią ;)

O ile jszcze na "gołych" rzęsach ta różnica jest w miarę widoczna to po wytuszowaniu zwykły śmiertelnik nie będzie w stanie powiedzieć, że oczy się różnią.



Nie zwalam jednak winy na zalotkę, bo sprawdza się w swojej roli. Ja widocznie mam to szczęście, że moje rzęsy są naturalnie na tyle podkręcone, że wytuszowanie ich wystarczająco to podkreśla.
Zalotka ma kilka małych wad, ale uważam, że za tą cenę jest naprawdę przyzwoita i mogę wam ją polecić.

To tyle o samym przyrządzie, teraz trochę o tym jak dbać o nasze rzęsy.

Zacznijmy od początku ;)


  • Każda z nas jeżeli już wykonuje makijaż to maluje rzęsy. Zwróćmy uwagę na tusz jakiego używamy. Obserwujmy nasze rzęsy. Jeżeli widzicie ostatnio coraz więcej rzęs na waciku lub pieką/łzawią wam oczy to najwyższy czas przyjrzeć się bliżej swojej maskarze.  



  • Winny może być również produkt do demakijażu lub sam sposób wykonywania tej czynności. Jeżeli ktoś tak jak ja ma taki głupi pomysł żeby brać rzęsy pomiędzy wacik i przeciągać nim po biedakach to niech się czym prędzej uczy na moich błędach. Robiłam tak bo wydawało mi się, że szybciej i dokładniej zmyję tusz. Aż wzdrygam się na myśl ile rzęs mi wtedy wypadło. Parwidłowo demakijaż wykonujemy w ten sposób, że przykładamy wacik z mleczkiem/płynem dwufazowym/płynem micelarnym do oczu i czekamy chwilkę. Produkt rozpuści to co mamy na oczach i wtedy bez problemu wszystko zejdzie. Oczywiście jeżeli produkt do zmywania makijażu powoduje u was pieczenie, łzawienie lub zaczerwienienie lepiej niech wyląduje czym prędzej w koszu. Najprostszym i jednym z tańszych sposobów na demakijaż jest olej kokosowy. Pięknie rozpuszcza kosmetyki, nie podrażnia i nawilża rzęsy. 

  • Rzęsy jak włosy lubią olejki. Jeżeli nie lubisz tłustych produktów do zmywania makijażu nałóż na rzęsy coś po wykonaniu demakijażu. Ja polecam pomadkę z alterry. Jej głównym składnikiem jest olejek rycynowy, który jest bardzo polecany do wzmocnienia rzęs. Pomadka jest o tyle fajna, że nie spłynie nam do oka i ma w składzie inne olejki np. kokosowy. W sklepach możemy kupić gotowe odżywki do rzęs za niewielkie pieniądze klik klik (sama zastanawiam się nad tą Eveline) Zwykła wazelina również nada się do wzmocnienia rzęs. Ważne żeby nie dopuścić do ich wysuszenia.
Te rady nie tylko pozwolą nam na uniknięcie uszkodzeń podczas podkręcania, ale też uodpornimy je, wzmocnimy i przyspieszymy troszeczkę wzrost. Kiedy o nie zadbamy będą prawdziwą ozdobą dla naszego makijażu :) 

Wracając jeszcze do samej zalotki. Jeżeli wasze rzęsy po wytuszowaniu dotykają, albo prawie dotykają łuku brwiowego to nie ma najmniejszego sensu kupować zalotki, bo jesteście szczęściarami i jej nie potrzebujecie ;) Jeżeli jednak malując kreskę eyelinerem rzęsy w ogóle wam nie przeszkadzają i nie są ubrudzone to znaczy, że są dosyć proste i wtedy zalotka mogłaby poczynić fajne efekty. 

No to by było chyba na tyle. Standardowo jeżeli macie pytania lub uwagi to śmiało piszcie.


Ehhhh...


Buziaki ;*

sobota, 7 września 2013

Liebster Blog! :)

Witam was kochane :) 
Lubię tagi. Sekretnie zawsze marzyłam żeby ktoś mnie do takowego nominował :D. Jakoś głupio mi było odpowiadać na te pytania bez zparoszenia. Może to głupie, ale tak mam. Otrzymałam nominację do tego tagu od Imperfecty za co bardzo dziękuję :)

Co to jest Liebster Blog?



"Nominacje otrzymujemy od innego bloggera. Przeważnie nagrody otrzymują blogi o małej ilości obserwujących (do 200), co pozwala na ich rozpowszechnianie. Jest to „nagroda” za nienaganne prowadzenie bloga. Odpowiadasz na 11 pytań otrzymywanych od osoby nominującej następnie TY masz za zadanie nominować 11 osób i podać nowe pytania".
UWAGA: Nie nominujemy osoby, która Ciebie nominowała !!!"

Pytania mam od osoby która mnie nominowała.

1. Co natchnęło Cię do założenia bloga?

Po pierwsze podobało mi się to. Jak jeszcze nie miałam bloga zawsze wchodziłam do łazienki i myślałam "ehh jakbym miała bloga to mogłabym napisać o tym to to i siamto". 
A po drugie nie miałam serca już tak maltretować kosmetycznym tematem mojego otoczenia :D

2. Ile czasu w ciągu dnia poświęcasz na swojego bloga?

Psychicznie dużo :D Nie lubię odstawiać tzw. "fuszerki". Nie będę pisać o produkcie, który użyłam raz lub o takim co do którego swojego zdania nie jestem pewna. Zawsze zastanawiam się nad danym postem czy będzie przydatny, czy dam radę go dobrze wykonać itd. Część fizyczna czyli robienie zdjęć, obróbka itd. to już kwestia godzinki max. dwóch. Też nie codziennie, tylko w ten dzień w którym pojawia się post.

3. Było coś co sprawiło, że chciałaś przestać blogować?

Przestać nigdy nie chciałam. Miałam i dalej miewam jednak chwilę zwątpienia. Czy to co robię w ogóle ma sens, czy komuś się to przydaje, czy sprawia mi to w ogóle przyjmność itp. Zawsze jednak staram się zmowtywować, żeby się nie poddawać i żeby moje posty były coraz lepsze.

4. Jak wyobrażasz sobie siebie za 15 lat?

Hmm ... za 15 lat będe miała już 32 :D Chciałabym wtedy mieć już rodzinę i pracować w swoim zawodzie. Generalnie na tych dwóch rzeczach najbardziej mi zależy. Myślę też nad wyprowadzeniem się z Polski w przyszłości.

5. Ulubiona pora roku? Uzasadnij.

Jesień :)
Uwielbiam deszcz. Bez względu na to czy znajduję się w domu czy jestem poza nim. Deszcz działa na mnie uspokajająco. Nie lubię gorąca. Lubię otworzyć okno i czuć różnicę temperatur ;) Zima jest za zimna, ale temperatura jesienna jest idealna. Lubię jesienny klimat. Wszystkie seriale, które lubię wracają na jesień :D 

6. Mieć czy być?

Nie do końca rozumiem to pytanie, ale wolę jednak być w jakiś ciekawych miejsach z  fajnymi ludźmi niż posiadać np. masę kosmetyków. Mam nadzieję, że o to chodziło :D

7. Co jest dla Ciebie najważniejsze w życiu?

Mieć obok siebie drugą osobę, która zawsze będzie nas wspierać i z którą będziemy szli przez życie przez dobre i złe chwile.
A drugą rzeczą jest polubienie lub chociaż akcpetacja samych siebie.

8. Jak długo przygotowujesz się do wyjścia?

Zależy ile mam czasu ;) Mój minimalny czas to 15 min.

9. Bez jakiego kosmetyku nie wyobrażasz sobie pielęgnacji?

Bez odżywki do włosów :D 

10.  Paznokcie długie czy krótkie?

Kiedyś tylko krótkie ze względu na wygodę. Teraz zobaczyłam, że przy moich drobnych dłoniach i krótkich palcach długie prezentują się znacznie lepiej, więc długie ;)

11. Jesteś optymistką czy pesymistką?

Realistką.


Mam nadzieję, że was nie zanudziłam :D


Lista nominowanych: 


Moje pytania to: 


1. Jakie włosy bardziej Ci się podobają (proste czy kręcone) a jakie masz?

2. Ile kosztował najdroższy kosmetyk jaki  posiadasz i co to jest?

3. Jaki masz rodzaj cery?

4. Masz zwierzątko? Jeżeli tak to jakie?

5. Paznokcie - Klasyka (tj. czerwone lub jakiś jasny, mleczny odcień) czy szalone kolory?

6. Ulubiony owowc?

7. Co najbardziej lubisz w prowadzeniu bloga?

8. Jak jest u Ciebie z aktywnością fizyczną, ćwiczysz? Jeżeli tak to jakie sporty 
uprawiasz ?

9. Jaki kolor włosów najbardziej Ci się podoba?

10. Jakiej muzyki słuchasz? (Ulubiony wykonawca)

11. Ulubiona drogeria/perfumeria

Nie mogę się doczekać aż przeczytam odpowiedzi chociaż jednej z was. Buziaki ;*

czwartek, 5 września 2013

Zakupy

Witam was kochane :)
Odkąd odkryłam Was czyli blogerki kosmetyczne, które udzielają się zarówno na blogach w piśmie jak i na youtubie moje zakupy wyglądają trochę inaczej niż kiedyś :) 
Od dawna nie kupiłam kosmetyku przed przeczytaniem jego recenzji lub jeżeli ktoś mi go nie polecił.
Dlatego praktycznie z każdej rzeczy jaką teraz kupie jestem niezmiernie zadowolona, bo wszystkie są sprawdzone :)

Zacznę może od włosów. Raz na jakiś czas czuję potrzebę wydania na moje włosy jakiejś większej kwoty. Te produkty są mało znane  i dostać je można tylko online. Mówię tu o produktach marki Tigi z serii Bed Head. Szukałam jakiejś fajnej odżywki stricte do włosów kręconych. Chciałam sprawdzić czy rzeczywiście po takich produktach włosy układają się lepiej czy jest to tylko pic na wodę ;) Alinka polecała ostatnio szampon z serii Hi-Def Curls, więc znalazłam taki zestaw na allegro szampon (31 zł) 250 ml + odżywka (34 zł) 200 ml. Wyglądają one tak: 






Na pewno dam wam znać jak się sprawdzają, bo sama jestem bardzo ciekawa.

Poczyniłam również zakupy w Inglocie. Pisałam już, źe uwielbiam cienie z Inglota, więc w moje ręce wpadła kolejna trójeczka. Do tego postanowiłam sprawdzić czy takie urządzenie jak zalotka jest warte zachodu ;)



Kupiłam również moją ukochaną piankę do mycia twarzy z Douglasa. Jest świetna i bardzo wydajna :)


Odkąd zaczęłam dbać trochę bardziej o moje pzaurki im też coś się dostało :)


Pilniczek szklany miałam już kiedyś, ale gdzieś go podziałam a był świetny, więc kupiłam znowu. Ten jest z ellite z Rossmanna. Bardzo polecam wam szklane pilniczki. W ogóle nie niszczą paznokci a szybko można się uporać z manicurem :) Kolejną rzeczą jest lakier z Rimmela w kolorze New Romantic. Jestem zachwycona tymi lakierami jednak mam wrażenie, że ten czerwony jest lepszej jakości. New Romantic jest bardziej rzadki i ciężej się rozprowadza. Aby uzyskać duże krycie potrzeba 3 warstwy co często kończy się odgnieceniami, ale ten kolooor <3


Teraz jeżeli kogoś denerwuje, że ludzie potrafią wydać kwotę powyżej 10 zł na świeczkę to dla oszczędzenia sobie nerwów radzę wyłączyć posta ;)

Zrobiłam sobie prezent urodzinowy w postaci świeczek i wosków :)


Miałam szczęście, bo w sierpniu mój ulubiony zapach Pink Sands był zapachem miesiąca i kupiłam go 25 % taniej :) Jest to średni słój za który normalnie płacimy 73 zł a ja dałam za niego 54 zł. Drugą świeczkę kupiłam z myślą o jesiennych wieczorach przy ulubionym serialu. Nazwa, zapach, kolor wszystko mi się w niej podoba oprócz ceny - 40 zł. Niestety małe słoiki opłacają się najmniej. Kupiłam również jeden wosk który tak jak November Rain wchodzi w skład jesiennej kolekcji która swoją drogą jest genialna. Zachód słońca nad jeziorem, tak jak wszystkie zapachy jesienne ciężki do jednoznacznego określenia. Pikantna wanilia? Jak na mój nos :) Pink Dragon Fruit dostałam. Jest to owocowy zapach, bardzo ładny.

Jak widzicie o świeczkach mogę pisać i pisać, więc myślę , że pewnie jeszcze kiedyś zrobię o nich całą notkę bo wpadłam po uszy ;)

Kupiłam sobie również olej lniany z przeznaczeniem na włosy. Używałam go wczoraj, więc po jednym razie za dużo nie powiem, ale zapowiada się fajnie. Na pewno jest to ciężki olej, podobno stworzony z myślą o włosach wysokoprowatych ;)


Uśmiech!
Jeżeli żółwie miałyby dowody osobiste to to zdjęcie byłoby idealne do takiego, nie uważacie? :D



Może trochę tego jest, ale wiecie "to wszystko potrzebne przecież"! :D
Koniecznie napiszcie jeżeli miałyście coś z tych rzeczy i ...
Do widzenia! :D

środa, 4 września 2013

Cudotwórcze masło do ciała.

Cześć kochane!
Dziś będzie o produkcie, który jak dla mnie jest najlepszym masłem do ciała jakiego kiedykolwiek używałam . Mowa tutaj o produkcie marki Kings & Queens o zapachu "cukru" ;) Marka jest dostępna w Douglasie i wydaje mi sie, że jest dość mało znana. W swoim asortymencie mają również mleczka do ciała, żele pod prysznic i mydełka. Ja tą firmę znam już od dosyć dawna, ponieważ moja mama również uwielbia te produkty i raz na jakiś czas któryś z nich gości w mojej łazience. Ich zapachy są przeróżne i dość ciekawe więc myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. Dlaczego uwielbiam to masełko? Moja skóra jest alergiczna, więc często mam problem z przesuszeniem na szyi lub ramionach. Miałam mnóstwo produktów nawilżających, ale nic nie działa tak jak to. Wystarczą 2-3 aplikacje żeby skóra przypominająca papier ścierny znowu odzyskała miękkość i nawilżenie. Nie przesadzam, jako alergiczka jestem dobra do takich testów :D No i oczywiście nie uczula pomimo dosyć wyraźnego zapachu.


Ten balsam jest niestety dosyć drogi w regularnej cenie kosztuje 45 zł. Często jednak są na niego promocje. Ostatnio trafiłyśmy z mamą na promocję żel + masełko za cenę masła, więc bardzo się opłaca, bo ich żele również są rewelacyjne. 
Na początku miałyśmy zapach mango, który jest świetny. Potem jednak trafiłyśmy na ten i przepadłyśmy. Producent określa ten zapach jako cukier, marcepan i ogólnie słodycze. Jest słodki, ale nie jest mdły. Niestety nie porównam go wam do niczego, bo jest to bardzo oryginalny zapach. 
Może dam wam po prostu opis :)


 Skład ma moim zdaniem świetny:


Masełko ma kolor biały i na pierwszy rzut oka taką tępą konsystencję, którą trudno jest w skórę wetrzeć. Jeżeli jednak poleży chwilkę na skórze to wchłania się bez problemu pomimo, że jest dość ciężkie. Nie natłusza tylko pięknie nawilża.

                                                                  

Używam go również do kremowania włosów przed myciem i sprawdza się do tego genialnie. Podejrzewam, że jest to zasługa masła shea, które moje włosy uwielbiają.
Jest bardzo wydajny, wystarczy go naprawdę niewielka ilość. Nawilża mocno, więc mamy na 2-3 dni spokój z mazianiem się ;)

Mam nadzieję, że zainteresowałam  was tym masełkiem :) Czułam się w potrzebie pokazania wam go, bo jest mało popularne a wiem , że wiele osób szuka takiego produktu ze względu na ekstremalnie suchą skórę, zwłaszcza zimą.

Bardzo, bardzo, bardzo polecam i pozdrawiam ;*

poniedziałek, 2 września 2013

Inglot - Recenzja białej kredki do oczu.

Witam was kochane :)
Ostatnio coraz bardziej zaczynam się przekonywać do firmy Inglot. Cienie od dawna uwielbiam, ale ostatnio potrzebowałam jakiejś niedrogiej, fajnej białej kredki. Poczytałam kilka recenzji tych konturówek i kupiłam ją skuszona miękkością i ceną. Z tego co pamiętam kosztowała 16 zł, jeżli nie to mnie poprawcie :). Jej numerek to 31.

Zacznę może od teorii czyli zastosowanie jakie ja znalazłam dla białej kredki na oku:


1. Kredkę kupiłam głównie z przeznaczeniem na linię wodną i sprawdza się bardzo dobrze. Ładnie otwiera oko, moim zdaniem nie daje nachalnego efektu i długo się utrzymuje. Jej zaletą jest to, że oczywiście nie wygląda idealnie przez cały dzień, ale cały czas ten efekt "świeżego" oka się utrzymuje. 

2. Nie lubię perły w wewnętrznym kąciku. Wiem, źe jest to jedna z zasad makijażu, która praktycznie u każdego się sprawdza, ale próbowałam wiele razy z różnymi produktami i ten efekt po prostu mi się nie podoba. Natomiast dobrze roztarta biała kredka faktycznie ładnie otwiera oko a nie rzuca się tak bardzo w oczy jak perłowy cień. 

3. Tutaj sprawdza się podobnie jak w przypadku punktu (2) czyli fajnie zastępuje mi rozświetlający cień perłowy pod łukiem brwiowym a robi to co ma robić czyli oko wydaje się większe :)

4. Tutaj mam pewną uwagę. Biała kredka oczywiście pięknie wydobędzie nam kolory cieni, bo będzie jak czysta kartka papieru dla malarza ;) Niestety osoby które mają dosyć tłuste powieki nie będą zadowolone z działania tej kredki jako bazy pod cienie ponieważ jest ona sama w sobie dość tłusta. Jeżeli jednak chcemy sie pobawić i zależy nam na intensywności koloru to polecam nałożyć tradycyjną bazę pod cienie i dopiero potem na nią kredkę i po kłopocie :)


Jeżeli znacie jeszcze jakieś zastosowania białej kredki to koniecznie napiszcie :)



Kredka moim zdaniem jest świetna jakościowo. Jest trwała, mięciutka, ładnie się rozciera, ale nie rozmazuje sie, ma bardzo dobry pigment no i jest w dobrej cenie. 
Jedyną jej wadą jest to, że się szybko zużywa, pewnie ze względu na miękkość.
Jestem z niej super zadowolona i na pewno jeszcze dokupie sobie jakiś inny kolor :)

Pozdrawiam was cieplutko :*