poniedziałek, 9 września 2013

Inglot - Zalotka do rzęs (wersja czarna) + dbamy o rzęsy

Cześć dziewczynki :)
Dziś będzie post z dużą ilością "bliskości", więc z góry uprzedzam :D
Nie będe pisać dużo o samej zalotce, bo jest to moja pierwsza i nie mam porównania. Poruszę też kwestię dla kogo zalotka będzie przydatna, kto może sobie ten gadżet odpuścić i jak zabezpieczać rzęsy przed ewenatualnymi uszkodzeniami.
Często kiedy jest mowa o zalotce odrazu pojawia sie pytanie w stylu "czy to niszczy rzęsy" lub " czy rzęsy mi od tego wypadną?" Na te pytania odpowiedzi są różne w zalezności od tego jak delikatnie się z rzęsami obchodzimy podczas makijażu, demakijażu czy samego podkręcania.
Przejdę może do zalotki a kwestie ogólne omówię później.
W Inglocie możemy dostać dwa rodzaje zalotek. Srebrna zwana też przez inglota tą bardziej profesjonalną kosztuje z tego co pamiętam 36 zł. Wersja czarna którą posiadam ja kosztuje 20 zł. Obie z tego co mi wiadomo są wykonane z metalu. W srebrnej dostajemy w zestawie zapasową gumeczkę w czarnej już niestety nie. Oryginalnie byłam zdecydowana na tą srebrną jednak kiedy akurat kupowałam to w sklepie była tylko ta czarna.






                                                                       












Jak używamy zalotki?

Możecie się smiać, ale ja początkowo dosyć pokarcznie się do tego zabierałam :D
Najprościej jest mi to wytłumaczyć tak, że kładziemy zaokrąglenie zalotki na powiece tak jakbyśmy chciały ją przykleić do powieki. Mniej więcej w ten sposób:



Jak widzicie z wyprofilowaniem zalotki nie jest najlepiej. Do mojego oka jest troszkę za duża. 
Widziałam na filmach jak dziewczyny ściskają w tej pozycji rzęsy u mnie lepiej się sprawdza jak po prostu potrzymam chwilę zalotkę w tej pozycji. Można ewentualnie przechylić ją do tyłu i wtedy uzyskamy lepszy skręt.

Pamiętajcie, jeżeli poczujecie, że ciągniecie rzęsy i sprawia wam to ból poluzujcie ucisk,


Moim zdaniem zalotka jest dość porządnie wykonana. Jedyne do czego mogłabym się przyczepić to to, że dosyć lekko chodzi. Nie miałam nigdy wcześniej tego urządzonka, więc może tak powinno być, nie wiem ;) Gumeczka jest miękka i zaokrąglona, więc szansa na uszkodzenie rzęs jest zmniejszona do minimum. Teraz przejdę do rezultatów na moich rzęsach.
UWAGA na bliskość bezmakijażowego Milczka! :D



Zauważyłam, że zalotka nie łapie rzęs od samej nasady tylko kilka milimetrów od niej. Myślę, że efekt byłby dużo lepszy gdyby były podkręcone całe a nie tylko same końcówki. Być może jednak jest to kwesia mojej nieumiejętności w posługiwaniu się nią ;)

O ile jszcze na "gołych" rzęsach ta różnica jest w miarę widoczna to po wytuszowaniu zwykły śmiertelnik nie będzie w stanie powiedzieć, że oczy się różnią.



Nie zwalam jednak winy na zalotkę, bo sprawdza się w swojej roli. Ja widocznie mam to szczęście, że moje rzęsy są naturalnie na tyle podkręcone, że wytuszowanie ich wystarczająco to podkreśla.
Zalotka ma kilka małych wad, ale uważam, że za tą cenę jest naprawdę przyzwoita i mogę wam ją polecić.

To tyle o samym przyrządzie, teraz trochę o tym jak dbać o nasze rzęsy.

Zacznijmy od początku ;)


  • Każda z nas jeżeli już wykonuje makijaż to maluje rzęsy. Zwróćmy uwagę na tusz jakiego używamy. Obserwujmy nasze rzęsy. Jeżeli widzicie ostatnio coraz więcej rzęs na waciku lub pieką/łzawią wam oczy to najwyższy czas przyjrzeć się bliżej swojej maskarze.  



  • Winny może być również produkt do demakijażu lub sam sposób wykonywania tej czynności. Jeżeli ktoś tak jak ja ma taki głupi pomysł żeby brać rzęsy pomiędzy wacik i przeciągać nim po biedakach to niech się czym prędzej uczy na moich błędach. Robiłam tak bo wydawało mi się, że szybciej i dokładniej zmyję tusz. Aż wzdrygam się na myśl ile rzęs mi wtedy wypadło. Parwidłowo demakijaż wykonujemy w ten sposób, że przykładamy wacik z mleczkiem/płynem dwufazowym/płynem micelarnym do oczu i czekamy chwilkę. Produkt rozpuści to co mamy na oczach i wtedy bez problemu wszystko zejdzie. Oczywiście jeżeli produkt do zmywania makijażu powoduje u was pieczenie, łzawienie lub zaczerwienienie lepiej niech wyląduje czym prędzej w koszu. Najprostszym i jednym z tańszych sposobów na demakijaż jest olej kokosowy. Pięknie rozpuszcza kosmetyki, nie podrażnia i nawilża rzęsy. 

  • Rzęsy jak włosy lubią olejki. Jeżeli nie lubisz tłustych produktów do zmywania makijażu nałóż na rzęsy coś po wykonaniu demakijażu. Ja polecam pomadkę z alterry. Jej głównym składnikiem jest olejek rycynowy, który jest bardzo polecany do wzmocnienia rzęs. Pomadka jest o tyle fajna, że nie spłynie nam do oka i ma w składzie inne olejki np. kokosowy. W sklepach możemy kupić gotowe odżywki do rzęs za niewielkie pieniądze klik klik (sama zastanawiam się nad tą Eveline) Zwykła wazelina również nada się do wzmocnienia rzęs. Ważne żeby nie dopuścić do ich wysuszenia.
Te rady nie tylko pozwolą nam na uniknięcie uszkodzeń podczas podkręcania, ale też uodpornimy je, wzmocnimy i przyspieszymy troszeczkę wzrost. Kiedy o nie zadbamy będą prawdziwą ozdobą dla naszego makijażu :) 

Wracając jeszcze do samej zalotki. Jeżeli wasze rzęsy po wytuszowaniu dotykają, albo prawie dotykają łuku brwiowego to nie ma najmniejszego sensu kupować zalotki, bo jesteście szczęściarami i jej nie potrzebujecie ;) Jeżeli jednak malując kreskę eyelinerem rzęsy w ogóle wam nie przeszkadzają i nie są ubrudzone to znaczy, że są dosyć proste i wtedy zalotka mogłaby poczynić fajne efekty. 

No to by było chyba na tyle. Standardowo jeżeli macie pytania lub uwagi to śmiało piszcie.


Ehhhh...


Buziaki ;*

14 komentarzy:

  1. roznia sie ;)) po uzyciu zalotki sa ladnie podkrecone i rowniej ;DDD i jakby takie no bardziej ogarniete ;DDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie miałam zalotki, aż dziwne to! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Widać, że są podkręcone :) Aż sięgnęłam po swoją zalotkę, żeby sobie rzęsiska zakręcić xD
    Dobrze, że wspomniałaś o produkcie do demakijażu oraz sposobie wykonywania tej czynności - ja straciłam sporo rzęs przez pewien płyn dwufazowy :/ zmywałam normalnie, przykładając wacik delikanie. A rzęsy leciały i bardzo się osłabiły :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Często nie zwracamy na takie rzeczy uwagi a potem budzimy sie jak nasze rzęsy są w opłakanym stanie :<

      Usuń
  4. Gdy pierwszy raz używałam zalotki obawiałam się, że wydłubię sobie oko:) Ale trzeba przyznać, że podkręcone rzęsy wyglądaja o wiele ładniej:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mam zalotki :( i już od dłuższego czasu zastanawiam się czy nie powinnam kupić!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja się boję zalotek, boje się że chwyci mi powiekę - taka fanaberia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha nie ma takiej opcji, nawet jakbyś chciała :D

      Usuń
  7. Ja mam taką zwykłą zalotkę, sprawdza się ok, ale efektów wow nie ma ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jest kiepksiej jakości, albo nie potrzebujesz :)

      Usuń
  8. Zalotkę mam od dłuższego czasu, ale bardzo często o niej zapominam ;) Przyznam jednak, że różnica jest bardzo duża.

    OdpowiedzUsuń
  9. Na drugim zdjęciu to takie malutkie urządzonko tortur :P. Kiedyś używałam zalotki i też mnie denerwowało,że podkręca rzęsy nie od samej nasady,więc chyba to taki typ a nie brak umiejętności (chyba :P). Niestety efekt wygiętych zamiast podkręconych rzęs niebardzo mi odpowiadał ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Też używam zalotki, tyle że jakiegoś zwyklaka, ale bardzo ją lubię ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakoś nie widzę różnicy po użyciu zalotki. Może dlatego, że masz naturalnie super podkręcone rzęsy. Sama osobiście nie używałam, ale wszystko przede mną :)

    www.doktorka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń