Mam ochotę wstawić wam dziś coś bardzo luźnego. Będzie to ranking przedstawicieli płci męskiej którzy zawładnęli mym serduszkiem i na ich widok poprawia mi się humor ;) W najbliższym czasie napiszę duuuży post o ulubieńcach kwietnia i maja, więc pomyślałam, że będzie to fajna odskocznia dla was i też dla mnie :D
W blogosferze kiedyś krążył TAG na ten temat i to będzie coś w tym stylu :)
Kolejność nie jest przypadkowa.
Świetny aktor który podbił moje serce grając w serialu dr. Hosue. Jest niezwykle charyzmatyczną osobą i świetnym przykładem na to, że mężczyźni są jak wino ;) To jest mężczyzna na którego można nie tylko popatrzeć, ale też zachwycić się talentem i inteligencją.
Co tu dużo mówić po prostu jest w moim typie ;) Piekielnie (:D) inteligentny i utalentowany. Lider genialnego zespołu. Podoba mi się w nim to, że nie jest klasycznym przykładem "ciacha" ale niewątpliwie ma to "coś" w sobie. Jak na niego patrzę to widzę inteligencję bijącą z jego oczu :P No i tatuaże <3
Zwróciłam na niego uwagę głównie ze względu na dredy. Teraz już mi trochę przeszło, ale kiedyś miałam niesamowitą "fazę" na dredziarzy. Dalej uwielbiam, ale nie aż tak jak wtedy :P. A ten pan ma nie tylko dredy, ale też bardzo fajny męski głos co dla mnie jest ogrooomnym plusem. Przystojniak i tyle ;)
Znowu świetny aktor. Genialny jako Sherlock Holmes, rewelacyjny jako Iron Man. Kwintesencja męskiej klasy. Ma świetne poczucie humoru i powiem wam, że nie wiem jak żona sobie z nim radzi jeżeli chodzi o kłótnie, bo ja patrząc w jego oczy nie mogłabym sie długo gniewać :D
Zdaję sobie z tego sprawę, że większości z was kompletnie nie przypadnie do gustu. Jednak ja mam do niego słabość i urzeka mnie jego uroda. Do tego gra na gitarze w jednym z moich ukochanych zespołów no nie mogłam go pominąć :D
On jest genialny. Gra na gitarze po mistrzowsku. Łączy w sobie prawdziwego rockmana dla którego wypicie dwóch flaszek Jacka Daniels'a nie stanowiło żadnego problemu z rozbrajającym podchodzeniem do życia z dużym dystansem :D Jeżeli nie wiecie o co mi chodzi włączcie sobie jakikolwiek stary wywiad z nim. Człowiek który zawsze co by się nie działo spada na cztery łapy i dlatego go tak uwielbiam :D
Strasznie fajny chłopak naładowany pozytywną energią. Brakuje mi takich ludzi w Polsce. Do tego jest przystojny, ma świetny głos. Muzyka którą robi też jest całkiem spoko. No i dredy :D
Myślę, że przedstawianie wam tego pana byłoby dość niedorzeczne :D Jeżeli jeszcze nie oglądałyście Pamiętników Wampirów i nie rozumiecie jego fenomenu to zobaczcie chociaz jeden odcinek ;) Ja sama dopóki nie zaczęłam oglądać serialu nie byłam przekonana. Nie wiem co on ma w sobie ale rozbraja mnie totalnie :D
Joseph Morgan
źródło: facebook.com
Muszę niestety przyznać, że od pewnego czasu oglądam pamiętniki wampirów głownie dla niego. Wątek Eleny już mi się całkowicie przejadł dlatego nie mogę się już doczekać "The Originals" :D. On jest taki kurde niepozorny. Jak włączycie sobie wywiad z nim to pierwsze co wam wpadnie w ucho to cudowny brytyjski akcent <3 Drugą rzeczą u niego która łapie mnie za serducho jest uśmiech :D. Te dziewczyny które oglądają VD wiedzą czym jeszcze nasza kochana hybrydka nas uwodzi :D
Axl Rose to mój niezaprzeczalny i wieczny ideał mężczyzny :D Do tego jestem ogromną fanką Gunsów. Wiecie jak to jest z facetami zwłaszcza tymi których znamy tylko z ekranu komputera czy telewizora. Często jest wielka fascynacja a potem się nudzi :P Z tym panem tak nie jest. Nieprzerwanie od jakiś 3 lat za każdym razem gdy go widzę dostaję palpitacji serca. A jak już włącze sobie jakiś wywiad z nim i usłyszę ten jego genialny głos to już w ogóle odpływam :P Nie wiem co ten człowiek ma w sobie, ale jest idealny i tyle :D
Powiem wam szczerze, że nie myślałam, że o czymś innym niż o kosmetykach będzie mi się tak dobrze pisało :D Myślę, że przynajmniej w połowie będzie się wam go tak przyjemnie czytało jak mi pisało ;)
No i na koniec macie coś w wykonaniu mojego ulubionego zespołu ;)
Napiszcie koniecznie jakie są wasze typy ciasteczek :D
Cześć dziewczyny! :)
Dziś pokażę wam moje zakupy z Rossmanna na których zakończe serię hauli na dłuuuugi czas :D
Niektóre rzeczy są z promocji -40% niektóre nie.
Zacznę może od tych które udało mi się upolować taniej. Największą "sprawą" jest tutaj mój pierwszy bronzer (przeceniony z 35 zł na 21 zł, kolor 002 brunette). Mam dość okrągłą buzię i myślę, że na niej konturowanie może się fajnie sprawdzić.
Bardzo spodobał mi się u pewnej blogerki i od tamtej pory tak łaziłam za nim :"a potrzebny mi", "a trochę za drogi", "a nie potrafie używać" itd. Jednak promocja -40% to właśnie okazja żeby takie wątpliwości
rozwiać .Kolor wydaje się być całkiem ok.
Używałam go dziś po raz pierwszy i wydaje mi się troche zbyt pomarańczowy no, ale jeszcze pokombinuje. Kupiłam do niego również pędzelek (ok. 23 zł).
Na pewno zrobię jego recenzje tylko najpierw muszę się nauczyć go używać i potestować :)
Kolejną rzeczą do makijażu jest czarny eyeliner z wibo. (Kosztował mnie coś niewiele ponad 3 zł)
Pędzelek ma wręcz idealny. Niestety jego kolor jest mało intensywny myślę, że to kwestia zbyt wodnistej konsystencji. Narazie nic więcej nie powiem, bo miałam go na oczach tylko raz ;)
Teraz rzeczy codziennego użytku ;)
1. Babydream szampon dla dzieci (w promocji był za 3,99 zł) - mój ulubiony szampon do codziennego stosowania.
2. Isana Med żel pod prysznic z olejkiem pomarańczowym ( 4,49 zł) - użyłam raz i jestem bardzo mile zaskoczona. Myślę, że zostanę z nim na dłużej ;)
3. Nivea anyperspirant - Lubię te w sprayu właśnie. Ten ma ładny zapach, ale jednak wolę Dry Comfort.
4. Maseczki ziaja (0,89 zł) i perfecta (1,09 zł), ceny promocyjne - Moje ulubione.
Kupiłam również pomadkę Alterry z zamiarem stosowania jej na rzęsy i do ust pod pomadkę kolorową (w promocji 3,29 zł)
No i już poza promocją w końcu skusiłam się na olejek alterry, który po wprowadzeniu pompki odstraszał mnie ceną. Narazie powiem wam tylko, że jest warty tych 18 zł.
W ramach prywaty, mam dziś koszmarny humor. Znacie jakieś sposoby na poprawę?
Jak tam, szalejecie na promocji rossmannowskiej? Ja podzielę sobie zakupy na raty żeby nie kupić czegoś co jest mi totalnie niepotrzebne :D Myślę, że zrobię post z zakupami właśnie z tej promocji. W ogóle strasznie dużo u mnie zakupów ostatnio. Mam nadzieję, że was nie zanudzę tymi Haulami :D
No ale do rzeczy. Ostatnia recenzja spotkała się z bardzo pozytywnym odzewem z waszej strony co mnie bardzo cieszy i daje motywacje do dalszego pisania dla was także, dziękuję ;*
Dziś znowu będzie recenzja produktu, który jest tak zwanym must have u mnie w łazience.
Mowa tutaj o olejku Mythic Oil firmy L'Oreal Professionnel. Wizaż
Olejek jest niestety dostępny jedynie w salonach fryzjerskich lub w internetowych sklepach fryzjerskich. Kosztuje coś w granicach 50-60 zł zależy gdzie go kupujecie. Historia tego produktu jest taka, że ok. 2 lata temu moja mama wróciła od fryzjera (używają tam właśnie kosmetyków L'Oreal Professionnel) i przyniosła do domu ten olejek. Ja jeszcze wtedy byłam średnio obeznana w tego typu produktach, ale spodobał mi się. Pamiętam, że pierwsze co rzuciło mi się w oczy jak nałożyłam go na suche włosy to to, że wchłonął się w nie! Wtedy dla mnie to był szok. Olejek który nie tłuści włosów, cudo :D
No i tak od tego czasu buteleczka na zdjęciu jest już naszą trzecią :) Moja mama jest od niego uzależniona. Wcześniej był w innej buteleczce i kartoniku, ale ostatnio zmieniono szatę graficzną. (To tak jakbyście się zastanawiały, to są dwa te same produkty).
Olejek ma świetny dozownik który pozwala nam zużyć produkt do samego końca. Co nie jest proste.
125 ml wystarczy wam spokojnie na rok jak nie na więcej.
Ok ale właściwie dlaczego ten produkt jest takim fenomenem. Otóż sama przekonałam się, że zabezpieczanie końcówek silikonami jest niezbędne, zwłaszcza gdy tak jak ja chcemy je zapuścić. Niestety wiem, że wiele z was ma uprzedzenia do silikonów z różnych względów. Boimy się wysuszenia włosków, nadbudowania się silikonu lub przeciążenia fryzury. Najbardziej znanym silikonowym serum jest oczywiście jedwab do włosów. Bardzo fajnym sposobem zapobiegającym niepożądanym działaniom silikonu jest nałożenie na mokre włosy odrobiny olejku (np. kokosowego, ważne żeby był dość lekki) a potem gdy już wyschną, serum silikonowowego. Sama stosowałam ten sposób przez jakiś czas i wiem, że trzeba naprawdę bardzo uważać żeby nie przesadzić z ilością, więc jest to dość uciążliwe. Proponuję wam więc idealne rozwiązanie jakim jest właśnie ten olejek. Wchłania się we włosy, więc raczej nie ma takiej możliwości żeby wyglądały po nim na tłuste. Oprócz tego ma w składzie substacje które zmniejszają tłustość olejków w nim zawartych.
Emolient. Zastosowany w preparatach do pielęgnacji skóry i włosów tworzy na ich powierzchni warstwę okluzyjną (film), która zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody (jest to pośrednie działanie nawilżające), przez co kondycjonuje skórę i włosy, czyli zmiękcza i wygładza.
Dimethiconol-Alkohol, należący do grupy polisiloksanów. Bardzo stabilny chemicznie oraz odporny na temperaturę. Główne zastosowanie w kosmetykach do opalania oraz kosmetyce kolorowej. Emolient tzw. suchy. Zastosowany w preparatach do pielęgnacji skóry i włosów tworzy na powierzchni warstwę okluzyjną (film), która zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody z powierzchni (jest to pośrednie działanie nawilżające), przez co kondycjonuje, czyli zmiękcza i wygładza skórę i włosy. Nadaje połysk.
C12-15 Alkyl Benzoate- Pochodzenia chemicznego. Mieszanina składników syntetycznych uzykiwanych m.in. z ropy naftowej. Ten bardzo rzadki olej nie działa natłuszczającego, stosowany w kosmetyce zamiast naturalnych lipidów, ponieważ dobrze rozpowadza się na skórze i "pochłania" lepkość tłustych olejów.
Substancja o właściwościach konserwujących, nawilżających i wygładzających. Nadaje skórze miękkość, elastyczność i gładkość.
Persea Gratissima ( Avocado ) Oil- Zastosowany w preparatach do pielęgnacji skóry i włosów tworzy na powierzchni warstwę okluzyjną (film), która zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody z powierzchni (jest to pośrednie działanie nawilżające), przez co kondycjonuje, czyli zmiękcza i wygładza skórę i włosy. Nadaje połysk. Wykazuje działanie regenerujące
Vitis vinifera Seed Oil- Olej z pestek winogron. Zastosowany w preparatach do pielęgnacji skóry i włosów tworzy na powierzchni warstwę okluzyjną (film), która zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody z powierzchni (jest to pośrednie działanie nawilżające), przez co kondycjonuje, czyli zmiękcza i wygładza skórę i włosy.
Limonene- Składnik kompozycji zapachowych
Hexyl Cinnamal- Składnik kompozycji zapachowych. Nienasycony aldehyd aromatyczny. Imituje zapach jaśminu. Znajduje się na liście potencjalnych alergenów.
Benzyl Alcohol - Alkohol aromatyczny. Ma kilka funkcji takie jak rozpuszczalnik, regulator lepkości lub po prostu konserwant. Jednak myślę, że tutaj po prostu pełni funkcję zapachową.
Isoeugenol - Działanie antyseptyczne. Składnik kompozycji zapachowych.
Benzyl Benzoate - Składnik kompozycji zapachowych. Ester benzylowy kwasu benzoesowego. Znajduje się na liście potencjalnych alergenów.
Cinnamyl Alcohol - Alkohol aromatyczny. Imituje zapach hiacyntu. Znajduje się na liście 26 potencjalnych alergenów. Składnik kompozycji zapachowych.
Citronellol - Składnik kompozycji zapachowych.
Parfum - Zapach
Olejek awokado i z pestek winogron są obecne w składzie dość wysoko, więc obietnica producenta jest spełniona. Te olejki pielęgnują nasze włosy a lekkie silikony zabezpieczają je bez przeciążenia. Przeraża mnie jednak ilość tylu substancji zapachowych. Nie nakładamy go jednak na skórę głowy więc mogę wybaczyć ;)
No i najważniejsze oczywiście działanie. Oprócz oczywiście zabezpieczenia przed uszkodzeniami pięknie wygładza włosy. Nadaje im taki zapach jakbyśmy właśnie wyszły od fryzjera :D No i są po nim bardzo mięciutkie i ogólnie zadowolone ;)
No ok, mamy idealny produkt do zabezpieczania włosków. Jednak 60 zł na taką pierdółkę to dość dużo. Gdyby nie mama która go uwielbia pewnie nigdy nie byłoby dane mi go przetestować ;) Oczywiście jeżeli tylko macie fundusze i potrzebujecie tego typu produktu to nawet się nie zastanawiajcie.
Chciałam wam jednak polecić jego tańszą alternatywę czyli olejek Gliss Kura Wizaż
Źródło:Wizaż.pl
Skład ma bardzo zbliżony. Różni się jedynie olejkami. W Mythic Oil mamy awokado i winogrona a w tym słonecznikowy i arganowy. Odrazu zaznaczam, że go nie miałam, więc wypowiadam się jedynie na podstawie analizy składu.
Cyclomethicone-Związek krzemu, polimer siloksanowy, substancja lotna. Emolient. Zastosowany w preparatach do pielęgnacji skóry i włosów tworzy na ich powierzchni warstwę okluzyjną (film), która zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody (jest to pośrednie działanie nawilżające), przez co kondycjonuje skórę i włosy, czyli zmiękcza i wygładza.
Trisiloxane-Filtr UV, chroniący skórę przed szkodliwym wpływem promieniowania słonecznego. Absorbuje promieniowanie UV, dzięki czemu chroni kosmetyk przed pogarszaniem się jego jakości pod wpływem światła.
Dimethiconol-Emolient tzw. suchy. Zastosowany w preparatach do pielęgnacji skóry i włosów tworzy na powierzchni warstwę okluzyjną (film), która zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody z powierzchni (jest to pośrednie działanie nawilżające), przez co kondycjonuje, czyli zmiękcza i wygładza skórę i włosy. Nadaje połysk. Wykazuje działanie regenerujące.
Helianthus Annuus Seed Oil-Olej z nasion słonecznika. Emolient tłusty. Zastosowany w preparatach do pielęgnacji skóry, tworzy na powierzchni naskórka warstwę okluzyjną, która zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody z powierzchni skóry (jest to pośrednie działanie nawilżające). Ponadto tworzy wyczuwalny film, który wygładza powierzchnię naskórka. Wykazuje działanie regenerujące naskórek.
Argania Spinosa Kernel Oil-Olejek arganowy Olej ten składa się w 80 % z nienasyconych kwasów tłuszczowych, głównie oleinowego i linolowego (do 40%).
Jest on bogaty w witaminę E (670 mg/kg), której zawiera dwukrotnie więcej niż oliwa z oliwek (320 mg/kg).
Olej arganowy zawiera również polifenole o działaniu antyoksydacyjnym i przeciwrodnikowym. W jego składzie pojawiają się sterole w tym spinasterol i schotenol o działaniu naprawczym i regenerującym.
Parfum-Zapach
Benzyl Alcohol-Składnik zapachowy, konserwant.
Butylphenyl Methylpropional-Składnik zapachowy.
Geraniol-Składnik zapachowy.
Hexyl Cinnamal-Składnik zapachowy.
Citronellol-Składnik zapachowy.
Limomene-Składnik zapachowy.
Benzyl Salicylate-Składnik zapachowy.
Linalool-Składnik zapachowy.
Alpha-Isomethyllonone-Składnik zapachowy.
Citral-Składnik zapachowy.
CI 40800-Barwnik
Z tego co widziałam w buteleczce wydaję mi się, że ma trochę cięższą konsystencję od tego spod skrzydeł Loreala.
L'OREAL
Jak widzicie(mam nadzieję, że coś widać :D) konsystencja jest bardzo płynna.
Piszę wam o tańszej alternatywnie która wciąz nie kosztuje mało bo coś ok. 40 zł. Jednak jeżeli jesteście zainteresowane to polecam wam kupić go po prostu na promocji w Rossmannie :)
Tak więc dziewczyny przestańmy się bać silikonów, zwłaszcza w formie takich olejków. Taki produkt nie zrobi nic złego naszym włosom a wręcz przeciwnie. Wiecie jaki zbawienny wpływ mają na nasze włosy olejki. Oczywiście nie wiem jaki jest ich ich skład procentowy w tych produktach , ale stoją dość wysoko, więc śmiem twierdzić, że trochę ich jest ;)
Mam nadzieję, że pomogłam komuś kto zastanawia się właśnie jakie serum na końcówki wybrać lub ma dylemat co do silikonów.
Życzę wam miłych, dalszych zakupów w Rossmannie. Pochwalcie się co upolowałyście, chętnie poczytam :)
Dzieńdobrywieczór !
Jak wam pewnie wiadomo drogeria Natura jest dość wyjątkowa. Posiada w swoim asortymencie marki takie jak Catrice, Essence czy Kobo. O ile essence i kobo dostaniemy poza tą drogerią to z tego co wiem catrice występuje tylko tam. Zawsze gdy mam okazję i fundusze staram się tam zaglądnąć i kupić coś co ciężko jest mi dostać bez płacenia za przesyłkę. I tak w moje łapki wpadły dwa kultowe cienie marki catrice, błyszczyk essence i pędzelek do cieni marki AnnCo.
Najbardziej chyba jestem zadowolona z pędzelka. Taki do rozcierania chodził za mną już dłuższy czas. Kiedy dowiedziałam się, że właśnie w Naturze znajde taki za niewielkie pieniądze ( ok. 7 zł) odrazu znalazł się na mojej liście zakupów.
Pędzelek jest wykonany z włosia naturalnego (końskiego dokładnie). Jako alergiczka zaniepokoiłam się trochę, bo wiem, że pędzelki naturalne lubią uczulać. Chyba jak większość kobiet wolę syntetyczne pędzelki do makijażu tutaj zasada jest odwrotna do tej która obowiązuje w malarstwie ;). Na początku trochę się wkurzyłam bo strasznie wypadały z niego włosy. Na szczęście nie skreśliłam go na starcie tylko przejrzałam dokładnie opakowanie i producent zaznaczył, że na początku może trochę gubić włosie. Jednak już wszystko z nim ok i sprawuje się całkiem nieźle :)
Potem podreptałam do szafy Catrice. Nic szczególnie mnie nie zachęciło i wzięłam tylko dwa cienie w dość popularnych kolorkach, czyli 410 C'mon Chameleon i 400 My first copperware party.
410
400
Kolorki w świetle dziennym: od lewej 400 i 410
Kolorki w świetle sztucznym: od lewej 400 i 410
Z tych cieni niestety nie jestem już tak zadowolona. Kolory są oczywiście przepiękne, zwłaszcza 410. Nigdy jednak nie spotkałam się z tym żeby cienie aż tak się osypywały. Jak malujecie górną powiekę odrazu macie trzaśniętą też dolną. Ja jednak nie lubię jak cień aż tak mnie "wyręcza", wolę mieć kotrolę nad tym co robię. Ogólnie cienie w konsystencji są ok więc nie wiem o co chodzi z tym osypywaniem się. Niestety Inglot bije je na głowę. Do tego jest też tańszy (10 zł), za jeden cień Catrice trzeba zapłacić niecałe 13 zł. Myślę, że zostanę przy Inglocie.
No i błyszczyk który w sumie wzięłam bez planowania. Wiem, że ten kolor robi pozytywne zamieszanie wśród blogerek, więc postanowiłam sprawdzić go u siebie :). Mowa tu o błyszczyku essence stay with me o numerze 2.
Kolor jest wprost idealny na lato. Nie daję wam zdjęcia jak wygląda na ustach ponieważ u każdej z was będzie wyglądał inaczej w zależności od pigmanetacji waszych ust.
Jak widzicie jego kolor jest dość mocny, ale to wciąż błyszczyk, więc uzyskacie tylko cień tego koloru. Jednak widać go na ustach nie jest przezroczysty. Nie miałam go jeszcze na sobie. Testowałam tylko w warunkach domowych ;) Konsystencję ma bardzo klejącą. Mam nadzieję, że dzięki temu faktycznie będzie się długo utrzymywał.
Chciałam zwrócić jeszcze uwagę na bardzo fajny aplikator. Jak widzicie na to wgłębienie, które jest dostosowane do kształtu ust nabiera się najwięcej produktu, który możemy bardzo fajnie rozprowadzić na wargach. Pierwszy raz się spotykam z takim "wynalazkiem" :)
No to by było na tyle. Dajcie znać może chcecie zobaczyć jak te cienie i błyszczyk prezentują się w jakimś makijażu?:) Powiedzcie mi też jakie są wasze doświadczenia z tymi cieniami też wam się tak koszmarnie osypują?:/
Mam do was jeszcze jedno pytanko. Co sądzicie o tej sukience?
Bardzo podobała mi się w sklepie, ale teraz oczywiście jak na kobiete przystało mam dylemat czy faktycznie jest taka fajna, napiszcie co wy myślicie.
Pozdrawiam was cieplutko i trzymajcie się dzielnie, poniedziałek za nami :D ;*
Cześć dziewczyny :)
Dziś chciałam się z wami podzielić moim totalnym odkryciem ostatnich tygodni. Nie testuję go zbyt długo, ale wydaje mi się, że na tyle długo żeby wydać już o nim opinię.
No więc mowa tutaj o kremie BB z Under20. Wizaż (KWC)Filmik Oleski na jego temat
Jest to nowość marki Under20 która weszła zamiast tego produktu (przynajmniej z tego co mi wiadomo). Ten produkt zmienił swoją nazwę na popularny ostatnio "Krem BB" i wprowadzono dwie opcje kolorystyczne. Niestety mam nadzieję, że tylko chwilowo, ale jest problem ze zdobyciem koloru 01. Jest to kolor naprawdę baaardzo jasny. Ogromny plus dla tej marki, że w końcu pomyśleli o swoich odbiorcach i o ich przeważnie bardzo jasnych karnacjach. Pomyślałam, że skoro 01 jest tak jasna to może wypróbuje 02 skoro tylko taka opcja mi pozostała. Będę oceniała więc wersję 02 ;).
Kolor jak widać nie jest jakiś bardzo jasny, ale nie jest też ciemny. Zazwyczaj kolory stojące wyżej niż 01 nie nadają się do użytku, bo są albo mega ciemne, albo w okropnej np. pomarańczowej tonacji. Ten wpada wybitnie z żółtawy odcień. Większość z was pewnie pomyśli, że i tak jest ciemny ale spójrzcie na to :
Kolor po chwili idealnie stapia się z naszą skórą. Dla mnie jest to kluczowa sprawa w tego typu kosmetykach. Nie trzeba też poświęcać mu zbyt dużo uwagi by wyglądał dobrze. Ja nakładam go palcami jak krem. Ciężko jest przesadzić z jego ilością. Nie ma dużego krycia, ale dla mnie jest zupełnie wystarczające. Bardzo podoba mi się w nim to, że nie tylko właśnie ukrywa niedoskonałości, ale w widoczny sposób upiększa naszą skórę. Trzyma się zaskakująco długo. Tak jak nakładam go rano zmywam wieczorem i jeszcze coś jest na waciku :D. Krem ma dosyć "mokre" wykończenie. Ja osobiście wolę go przypudrować (używam sypkiego essence). Przypuszczam, że puder może mieć jakiś wpływ na jego trwałość, ale sam też sobie radzi ;). Krem nie robi nam niespodzianek w ciągu dnia. Nie waży się. Nie ciemnieje na twarzy. Trzyma się dzielnie od momentu gdy go nałożymy do momentu zmycia. Ja niestety nie wypowiem się za dużo w kwesti zapychania ponieważ nie mam takich problemów. Chociaż jak produkty były wyjątkowo zapychające to zdarzały mi się jakieś niespodzianki przy tym tego nie ma, więc mogę powiedzieć (mnie) nie zapycha ;).
Teraz dane "techniczne". Krem ma ogromną pojemność 75 ml. Standard na podkład to 30 ml. Ma cuudny zapach. Taki świeży jak zwykłe kremy Under20. To też podnosci przyjemność stosowania. Gdy nakładam produkt który śmierdzi alkoholem albo innymi świństwami chemicznymi to podświadomie czuję jak skóra cierpi :/.
Teraz skład który jak dla mnie jest również bardzo przystępny.
1. C12-15 Alkyl Benzoate - Emolient, konserwant stosowany w kosmetyce zamiast naturalnych lipidów.
Substancja o właściwościach konserwujących, nawilżających i wygładzających. Nadaje skórze miękkość, elastyczność i gładkość.
2. Glycerin- Hydrofilowa substancja nawilżająca. Ma zdolność przenikania przez warstwę rogową naskórka, dzięki czemu pełni rolę promotor przenikania - ułatwia w ten sposób transport innych substancji w głąb skóry.
4. Triethylhexanoin - Emolient, ten akurat rzadko spotykany w innych kremach, przeważnie dodawany do kosmetyków kolorowych, gdyż jest mniej lepki/tłusty od większości innych olejów.
5. Cetyl PEG/PPG-10/1 Dimethicone - Substancja powierzchniowo-czynna, która obniża napięcie powierzchniowe cieczy, w której jest rozpuszczona. Dzięki niej dowolna ciecz (najczęściej woda) ma większe możliwości zwilżania. Emulgator.
6. Propylene Glycol- Hydrofilowa substancja nawilżająca skórę. Ma zdolność przenikania przez warstwę rogową naskórka, dzięki czemu pełni rolę promotora przenikania - ułatwia w ten sposób transport innych substancji w głąb skóry.
7. Polymethyl Methacrylate - czynnik zagęszczający, posiada zdolność wchłaniania tłuszczu.
8. Ethylhexyl Methoxycinnamate- Filtr UV, chroniący skórę przed szkodliwym wpływem promieniowania słonecznego.
9. Magnesium Sulfate -stabilizator emulsji
10. Polyglyceryl-4 Isostearate- Substancja emulgująca (środek powierzchniowo czynnny) ułatwia połączenie się dwóch niemieszających się ze sobą cieczy (wodnej i olejowej) tworząc emulsję.
11. Candelilla Cera - Wosk z z liści drzewa Pedilanthes Pavonis który ma wygląd brązowawej do żółtej masy, twardszej od wosku pszczelego. Składnik stabilizujący emulsje. Substancja natłuszczająca, dająca ochronny film. Sprawia, że skóra jest miękka, elastyczna i gładka.
12. Ethylhexylglycerin - Konserwant pochodzenia naturalnego, działa nawilżająco.
14.Butylene Glycol - Hydrofilowa substancja, odpowidzialna za prawidłowe nawilżenie skóry i włosów, dzięki czemu kondycjonuje, czyli zmiękcza i wygładza, skórę i włosy. Pełni rolę promotora przenikania, dzięki czemu ułatwia penetrację innych substancji w głąb skóry
15. Sodium Hyaluronate( Kwas hialuronowy super małocząsteczkowy) - Substancja hydrofilowa tworzy na powierzchni skóry film, który wiąże wodę. W efekcie ogranicza TEWL, czyli transepidermalną utratę wody i zapewnia odpowiednie nawilżenie. Kondycjonuje skórę i włosy, czyli zmiękcza i wygładza.
16. laminaria saccharina extract - Wyciąg z alg jest koloidową substancją hydrofilową. Substancja hydrofilowa tworzy na powierzchni skóry film, który wiąże wodę (ogranicza TEWL, czyli transepidermalną utratę wody) i wpływa na odpowiednie nawilżenie. Kondycjonuje, czyli zmiękcza i wygładza skórę i włosy
17. Phenoxyethanol - Substancja konserwująca, która uniemożliwia rozwój i przetrwanie mikroorganizmów w czasie przechowywania produktu. Chroni również kosmetyk przed zakażeniem bakteryjnym, które możemy wprowadzić przy codziennym użytkowaniu produktu (np.nabierając krem palcem).
18. methylparaben - paraben (konserwant)
19. Parfum- zapach
20. Benzyl Alcohol - Substancja konserwująca, która uniemożliwia rozwój i przetrwanie mikroorganizmów w czasie przechowywania produktu. Chroni również kosmetyk przed nadkażeniem bakteryjnym, które możemy wprowadzić przy codziennym użytkowaniu produktu (np.nabierając krem palcem).
Składnik kompozycji zapachowych.
Rozpuszczalnik dla innych substancji hydrofilowych zawartych w kosmetyku.
21.Linalool - Składnik kompozycji zapachowych Nienasycony alkohol alifatyczny z grupy terpenów. Imituje zapach konwalii. Znajduje się na liście potencjalnych alergenów.
22. Limonene - Jednopierścieniowy weglowodór terpenowy. Imituje zapach skórki cytrynowej. Znajduje się na liście potencjalnych alergenów.
23. hydroxyisohexyl 3-cyclohexene carboxaldehyde - substancja zapachowa bezbarwna lepka ciecz o lekkim słodkim kwiatowym zapachu przypomina zapach cytryny.
24. Citronellol - Alifatyczny alkohol terpenowy. Imituje zapach róży i geranium. Znajduje się na liście potencjalnych alergenów.
25. Alpha-Isomethyl Ionone - Składnik kompozycji zapachowych Nienasycony keton cykloalifatyczny z grupy terpenów. Znajduje się na liście
potencjalnych alergenów
26. Geraniol - Składnik kompozycji zapachowych Nienasycony alkohol alifatyczny z grupy terpenów. Imituje zapach pelargonii. Znajduje się na liście potencjalnych alergenów.
27. Hydroxycitronellal - składnik kompozycji zapachowych Alifatyczny aldehyd terpenowy. Imituje zapach konwalii. Znajduje się na liście potencjalnych alergenów.
28.Reszta - barwniki
Jak widać wyżej w analizie algi i kwas hialuronowy są obecne w składzie tak jak obiecuje producent. Niestety występują one w dosyć małej ilości więc raczej jakoś dogłębnie nie nawilżą nam skóry. Co do jego właściwości nawilżających to występują ;). Nie są one jakieś spektakularne, ale ja już nie używam pod niego kremu nawilżającego i po zmyciu skóra wygląda bardzo dobrze, więc działa na nią pozytywnie.
Jego cena to coś ok. 15 zł. Jakby kosztował nieco więcej to i tak bym go kupiła bo jest świetny i zostanie ze mną na dłużej. Zwłaszcza teraz na lato jeżeli poszukujecie jakiejś lżejszej alternatywy podkładu to nie wahajcie się ani chwili ;).
Mam nadzieję, że miło spędzacie weekend :). Ja dziś korzystając z wolnego czasu chciałam wam pokazać jakie zakupy kosmetyczne ostatnio poczyniłam. Let's go! :D
Dawno już nie robiłam większych zakupów jeżeli chodzi o włosy, więc poszalałam.
1. Joanna, z apteczki babuni ,szampon z ekstraktem z miodu i proteinami mlecznymi.
(ok. 5 zł)
To jest już chyba moja trzecia butelka tego szamponu. Właściwie kupiłam go dla mamy, bo ona go uwielbia. Mi też pasuje, ale ja mam innego ulubieńca jeżeli chodzi o szampony* ;). Pomimo SLS w składzie nie wysusza ani skóry głowy ani włosów, powiedziałabym nawet,że troszkę je nawilża. Ma piękny zapach. Spróbujcie, za tą cenę świetny.
2. Garnier Ultra Doux, lawendowy szampon do włosów matowych. (ok. 8 zł)
Nie miałam wcześniej tego szamponu. Potrzebowałam czegoś z SLSem do głębszego oczyszczenia włosów raz na jakiś czas. A w związku z tym, że lubię serie Ultra Doux i przepadam za zapachem lawendy to się długo nie zastanawiałam ;).
3. Ziaja, Maska intensywne wygładzenie do włosów niesfornych (ok. 7 zł)
O maskach z ziaji słyszałam już wiele pozytywnych opini. Postanowiłam spróbować. Moje włosy są raczej proste chociaż teraz gdy schną naturalnie lubią szaleć. Zobaczymy jak sobie poradzi z ich wygładzeniem.
4. Nivea, Long repair odżywka do włosów długich, łamliwych (ok. 9 zł)
Szczerze to średnio lubię się z firmą nivea. Z produktami do włosów już szczególnie. Ale ta odżywka czytając opinie wydaje się być naprawde przyzwoita. Mam wrażenie, że ona i Garnier z karité i awokado są najbardziej zachwalanymi odżywkami drogeryjnymi. Skusił mnie dodatkowo skład. Olej babassu i keratyna stoją dość wysoko. Wkurza mnie tylko jej zapach. Taki typowy dla kosmetyków "włosowych" nivei, a ja go nie lubię. Poużywamy zobaczymy ;).
5. Babydream, szampon dla dzieci* (ok. 5 zł) [Tylko w Rossmannie]
To już moja druga butelka. Przekonałam się dzięki niemu do delikatnych szamponów. Włosy są po nim bardzo mięciutkie. Dosłownie jak u bobaska :). Tylko jedna uwaga , nie skreślajcie tego szamponu odrazu. Moje włosy były z każdym myciem coraz lepsze. Teraz gdy zaczęłam drugą butelkę są już przyzwyczajone i bardzo się z nim polubiły :). Bardzo polecam!
6. Schwarzkopf, Gliss Kur Ekspresowa odżywka do włosów rozdwajających się, 7 olejków
(ok. 15 zł)
Skusiłam się na nią ze względu na masę olejków w składzie. Ma przepiękny zapach jak cała ta żółta seria. Tylko ciężko mi ją było u siebie dostać. Z tym gliss kurem u mnie jest dziwnie. W rossmannie są szampony i odżywki z tej serii, ale tej ekspresowej odżywki i maski nie ma. Nie mam pojęcia o co chodzi :/.
Teraz dwa produkty do twarzy.
1. Tołpa, planet of nature łagodny płyn micelarny do demakijażu. (ok. 17 zł)
Lubię go więc znowu go kupiłam :). Pisałam o nim już w denku. Dobry, łagodny płyn do demakijażu, polecam. Nazwałam go nawet zamiennikiem biodermy :D.
2. Under Twenty, antybakteryjny krem BB odcień 02 (ok. 15 zł)
Zacznę może od tego, że ja się boję drogeryjnych podkładów, kremów bb, kremów koloryzujących etc. Albo są za ciemne, albo robią maskę, albo wyskakują mi po nich jakieś dziwne rzeczy. Wolę już nie nakładać nic niż te świństwa. Ostatnio jednak trafiłam na filmik oleski o tym kremie. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to jego bardzo jasny kolor, co się rzadko zdarza w przypadku europejskich kremów BB. Ona tam używała koloru 01. Ja natomiast gdy zaczęłam u siebie pytać o kolor 01 to ujrzałam wielkie zdziwienie na twarzy pani ekspedientki :D. Dziewczyny na wizażu pisały, że u nich w drogeriach jest to samo. Nie wiem o co chodzi. W końcu w trzecim sklepie powiedziałam, dobra jest lato biorę 02. Powiem wam, że dobrze zrobiłam :). Jednak jeżeli macie odcień skóry bardziej różowy lub jesteście mega blade to raczej szukajcie 01. Ten mój kolor ma wybitnie żółty odcień. Teraz pasuje do mnie idealnie. Używałam go narazie dwa razy i jestem zachwycona. Na pewno zrobię osobną recenzję, ale po dłuższym stosowaniu.
Obsesji ciąg dalszy :D
Pisałam w poście o pomadkach, że mam na nią ochotę, ale wtedy jeszcze zdrowy rozsądek mnie trzymał :D. Chciałam jakąś żywszą czerwień na lato. Chociaż narazie trochę boję się w niej wyjść do ludzi. Wiem na pewno, że będę ją aplikować raczej pędzelkiem bo prosto z opakowania jest bardzo intensywna. Pachnie równie pięknie jak Airy Fairy i kosztowała 18.99 zł.
I jeszcze chciałam wam polecić świetny żel pod prysznic.
Wydaję mi się, że jest to jakaś nowość bo nie widziałam go wcześniej, ale mogę się mylić. Ja mam naprawdę ogromne problemy z moją skórą. Nie dość, że jest wiecznie wysuszona to jeszcze alergiczna. Po zużyciu jednej 500ml butelki jej stan się poprawił. Może nie jakoś diametralnie, ale balsamu mogę używać rzadziej i nic się nie dzieje. Do tego pięknie pachnie :).
Ciężko mi wskazać dokładną datę odkąd zaczęłam "świadomie" pielęgnować swoje włosy (myślę że coś ponad rok). Wiem natomiast, że zaczęło się od podjęcia poważnej decyzji co do zapuszczania włosów. Chodziło o ich łamanie się.Wzięłam ten problem za czynnik który nie pozwala mi zapuścić włosów dłuższych niż trochę za ramiona. Odstawiłam prostownicę. Na szczęście miałam dobry start w postaci masek L'oreal Professionnel (podkradałam mamie ;D). Teraz wiem co moim włosom służy, od czego trzymać się z daleka, na co uważać. Moich włosów jest dosyć mało, ale są grube. Bardzo łatwo na nich uzyskać dużą objętość i jak żyje jeszcze nie udało mi się ich przeciążyć :D Jeżeli ten opis wam coś przypomina to może "moje" produkty sprawdzą się również u was.
Zacznijmy od początku czyli co nakładam przed myciem (nie zawsze)
Od lewej: 1. krem do ciała Isana 2. Olejek łopianowy 3. masełko shea
Nie pokazuję wam tutaj olejków ponieważ olejowanie średnio sprawdza się na moich włosach. Świetnie natomiast sprawdza się kremowanie. Jest dużo mniej uciążliwe i bardziej "dociąża" moje włosy na czym mi bardzo zależy.
1. Krem kosztuje mniej niż 10 zł (tylko w Rossmannie). Pięknie pachnie czekoladką. Nakładam go na parę godzin przed myciem na wilgotne włosy. Potem myję je szamponem i nakładam odżywkę. Pięknie wygładza i nabłyszcza włosy. Ciężko mi powiedzieć czy je odżywia, raczej nie. Jestem z niego zadowolona dużo bardziej niż z typowego olejowania. Jeżeli chcecie sprawdzić tą metodę u siebie sprawdzcie skład kremu. Nie polecam kremów z parafiną na początku ( w INCI paraffinum liquidum). Sprawdzcie również zawartość olejków w kremie ( w INCI ... oil np.amygdalus communis oil [olejek migdałowy]).
2. Chyba przestanę wierzyć, że cokolwiek może przyspieszyć porost włosów (poza jednym wyjątkiem*). Tak samo myślę w przypadku tego olejku. Nic nie daje, czasem mam wrażenie, że nawet przesusza skalp. Jestem na nie :P.
3. Masełko shea (to jest akurat ze starej mydlarni) używam w ten sam sposób jak krem. Moje włosy się z tym masełkiem lubią, Są okiełznane, nie puszą się i ładnie się błyszczą. Dosyć tania rzecz w starej mydlarni 100g kosztuje 15 zł.
Tutaj nie ma co się rozpisywać. Łagodny babydream na co dzień. Nie plącze włosów. Po myciu są trochę tępe w dotyku, ale po wysuszeniu są w porządku mięciutkie, nie puszą się. Ma bardzo ładny rumiankowy(?) zapach. Raz na ok. tydzień oczyszczam włosy jakimś szamponem z SLSem. Teraz mam akurat ten z Garniera, ale mój ulubiony to ten do brązowych włosów z Isany.
Po myciu zawsze nakładam jakąś maseczkę. W tej chwili "na stanie" mam ich 4 :D
Od lewej: 1. Kallos Latte 2. Alterra maseczka do włosów zniszczonych 3. Biovax maseczka do włosów ciemnych 4. L'oreal maseczka do włosów zniszczonych
1. To jest fenomen. 1l świetnej odżywki za 20 zł. Jedyną jej wadą jest to, że moje włosy się do niej przyzwyczajają, ale jak nałożę ją 2 razy w tygodniu to jest działa świetnie. Przede wszystkim mocno zmiękcza włosy. To nie jest maseczka która wam je zregeneruje. Ja bardzo lubię dodawać do niej miód i wtedy mam dodatkowo "dociążone" włosy i jest pięknie :D.
2. Maseczka z alterry jest dostępna tylko w rossmannie. Pisałam o niej w denku. Jest napakowana olejkam, głownie sojowym i z pestek granatu. Bardzo polecam za tą cenę dobra, naturalna maseczka.
3. Mój niezaprzeczalny faworyt. Ma to co moje włosy lubią czyli olejek migdałowy i ekstrakt z miodu. Również pisałam o niej w denku. Cudownie zmiękcza włosy i nabłyszcza je.
4. No i coś czego nie polecam. Ta maseczka za tą cenę działa skandalicznie. A właściwie w ogóle nie działa. Nie mówiąc już o jakimś większym "odbudowaniu" o którym pisze producent. Nie polecam.
Po myciu używam czegoś co zabezpieczy włosy przed łamaniem się do którego moje mają ogromną tendencję.
Po osuszeniu ich ręcznikiem spryskuję je gliss kurem. Wcześniej nie wierzyłam w jego moc, ale jest naprawdę cudowny. Akurat ten mój jest z serii "Ultimate Oil Elixir" i jest z keratyną i olejkiem arganowym. Pięknie pachnie, bardzo ułatwia rozczesywanie i zmiękcza włosy. Jest trochę niewydajny, ale na pewno kupię go jeszcze raz. Później po wysuszeniu nakładam na włosy któryś z trzech pozostałych produktów. Wszystkie działają podobnie, są oparte na silikonach i zabezpieczają końcówki.
Czasem też stosuje płukanki do włosów.
Jest ich oczywiście o wiele więcej, ale te sprawdziłam. Jeżeli macie ciemne włosy i nie chcecie aby kolor się ocieplił lub rozjaśnił polecam tylko płukankę z szałwii i octu (akurat mi się skończył więc nie ma na zdjęciu).
Miód delikatnie rozjaśnia włosy, ale po płukance z niego są bardzo mięciutkie. Nie znam proporcji tej płukanki, nalewam zimnej wody do umywalki i rozpuszczam w niej łyżkę miodu. Płukanie włosów w rumianku da nam jedynie ocieplenie koloru. Płukanka z szałwii ma teoretycznie prostować włosy ja nic takiego nie zauważyłam. Moje ulubione są płukanki zakwaszające z octu (nieobecnego na zdjęciu) i cytryny. Włosy są po nich bardzo sypkie i pięknie się błyszczą.
Mam również niewielkie doświadczenie jeżeli chodzi o suplementy.
Przepraszam za jakość zdjęcia :/.
Z tej czwórki tylko jedna rzecz się u mnie sprawdziła. Drożdże piwowarkie w tabletkach które możemy kupić w aptece mi nie dały nic. Może troszkę poprawiły mi się paznokcie, ale szczerze to nie widzę sensu. Piję również pokrzywę ale wciąż czekam na efekty których narazie nie widzę :P. No i mój ukochany już przedtem wspomniany wyjątek*. Czyli 1/4 kostki drożdzy (widocznych na zdjęciu) rozpuszczona w gorącej wodzie. Cera po tej kuracji jest nieskazitelna i ma piękny koloryt. Włosy szybciej mi rosły*. Chwilowo mam przerwę, ale do drożdży będę wracać zawsze. Ostrzegam oczywiście, że smak nie jest rewelacyjny, ale da się przeżyć. Ja piję same, ale wiem, że dziewczyny miksują je z bananami, zalewają gorącym mlekiem zamiast wodą. Polecam się pomęczyć i spróbować bo efekty są niesamowite.
Chciałam się jeszcze na koniec z wami podzielić moim ostatnim odkryciem.
Coraz bardziej przekonuję się do naturalnej pielęgnacji. Jest o wiele trudniejsza i nie zawsze będzie nam służyć, ale warto próbować. Słyszałam już wcześniej o tej maseczce, ale nigdy nie chciałam jej próbować ze względu na jajko. No i też w końcu ze względu na jajko się odważyłam, bo przeczytałam o nim jaki cudowny wpływ ma na nasze włosy. Zmieszałam sok z połówki cytryny, dwa żółtka (białka możecie sobie nałożyć na twarz ja nie próbowałam, ale moja koleżanka bardzo chwaliła) łyżkę oliwy z oliwek, łyżkę olejku rycynowego, łyżkę miodu (ale nie polecam go dodawać akurat tutaj). Ja akurat nie miałam ale w oryginalnym przepisie była jeszcze nafta kosmetyczna. No i worek foliowy na główkę na to ręcznik i siedzimy parę godzin. Potem myjemy itd. ;). Włosy są przede wszystkim nie zmiękczone jak po drogeryjnych maseczkach ale odżywione i wzmocnione. To właśnie przemawia na korzyść maseczek naturalnych.
To by było chyba na tyle. Wydaję mi się, że moja przygoda z kosmetykami zaczęła się właśnie od tych włosowych także ten temat to moje "korzenie". :)
Życzę maturzystom powodzenia i dziękuję za wolne dni :D