sobota, 29 czerwca 2013

Joanna - Krem podkreślający loki + mini haul

Hej :)
Ostatnio jakoś nie miałam weny do pisania ani pomysłów na posty. Dziś jednak przychodzę do was z recenzją produktu który może okazać się dla was przydatny :) Wszystkie wiemy jak ważne jest dla nas to żeby nasz makijaż czy fryzura wytrzymały tyle ile tego potrzebujemy. Sprawa dotyczy się zwłaszcza większych imprez typu wesele. Jeżeli układacie włosy w domu nawet na wyjście do szkoły czy do pracy na pewno wiecie jak ciężko jest utrwalić loki żeby trwały w niezmienionym stanie od momentu ułożenia.
Dziś pokażę wam produkt który jest naprawdę godny uwagi w tej kwestii.


Joanna ma według mnie (i nie tylko) najlepsze produkty do stylizacji włosów. Ten krem jest dla mnie idealny, postaram się wymienić jego zalety w jakiś w miarę przejrzysty sposób ;)

1. Zacznę może od tego, że pięknie podkreśla nasze loczki. Wyglądają w dokładnie taki sam sposób jak te na obrazku. Pięknie błyszczą i kształt jest uwydatniony.

2. NIC nie jest w stanie tak utrwalić u mnie loków. Moje włosy są bardziej w stronę prostych i kompletnie się nie trzymają pokręcone, zwłaszcza jeżeli użyje prostownicy do ich ułożenia. Żaden lakier, żaden żel nic tylko to. 

3. Jak widzicie jego moc to 3 na 5 i jest idealna. Krem ma świetną konsystencję, bo z pozoru jest gęsty i ciężki, ale gdy rozetrzemy go w dłoniach robi się bardziej wodnisty. Ciężko jest z nim przesadzić i nie skleja włosów. Chyba, że nałożymy go prosto z tubki nie rozcierając w dłoniach.


4. Ma przyjemny zapach. Nie jest to nic konkretnego, ale mi odpowiada.

5. No i oczywiście cena. Zależy gdzie go kupujecie, ale jest poniżej 10 zł.

No i jeszcze obietnice producenta:


... i skład: 


Reasumując, BARDZO polecam ten produkt. Dla mnie nie ma nic lepszego jeżeli chodzi o loczki :)

No i jeszcze pochwalę się mini zakupami. Wreszcie złożyłam zamówienie w Minti Shopie do którego zbierałam się już długo. Zamówiłam olej kokosowy rafinowany i paletkę sleeka. Au naturel powinnam już teoretycznie mieć u siebie w zbiorach. Zamówiłam ją już kiedyś jednak dostałam omyłkowo paletke oh so special, która nie do końca mi się podoba. Nie odsyłałam jej już jednak. Teraz mam po prostu dwie :) No i jeszcze nowość biovaxu, którą baaardzo chciałam wypróbować. Wczoraj byłam przed koncertem 
w Super-Pharm i skusiłyśmy się z Kinią na promocję tych masek. Ona wzięła keratyna+jedwab, a ja nową wersję z trzema olejkami, ponieważ jestem zachwyona po pierwszej aplikacji 
oleju kokosowego :D 




Czyż nie jest piękna?


No i jeszcze coś z cyklu "ciężkie życie żółwia":

"Przeszkadzasz tej lampie mnie grzać, odejdź"

Na koniec oczywiście Guano Apes, cudowni na żywo :D


Pozdrawiam was kochane ;*

piątek, 21 czerwca 2013

Jestem na dnie - Projekt denko nr 3

Cześć dziewczynki! :)
Nie było mnie chwile, bo bawiłam się z moją genialną klasą na wycieczce :). Wracam jednak do rzeczywistości i dziś mam dla was projekt denko. Robię go trochę z przymusu, bo już mi się wysypywały rzeczy z denkowej torby :D 
Właśnie, wolicie duże denka a w większych odstępach czasu czy np. takie co miesięczne a małe? 


Zacznijmy od czegoś czego uzbierało mi się oczywiście najwięcej. Bingo! Produkty do włosów :D


1. Alterra Maska do włosów zniszczonych granat i aloes - Świetna maseczka. Uwielbiam jej zapach, cudownie odżywia włosy i czuć, że są nie tylko zmiękczone, ale naprawdę nawilżone. Polecam!

2. Szampon Babydream (sztuk dwie) - Co tu dużo mówić. Swietny szampon codzienny. Nie kosztuje wiele, jest delikatny bez zbędnych syfów. Pozwolił mi odzwyczaić włosy od codziennego mycia.

3. Radical serum witamnowo-ziołowe - Wydaje mi się, że jest to próbka, bo widziałam to serum w rossmannie w znacznie większej pojmności. Ja dostałam je już dawno w takim zestawie produktów Radicala i ten był najsłabyszy. Teoretycznie jest to odżywka bez spłukiwania, ale u mnie się nie sprawdziła. Później zaczęłam dodawać go w większej ilości do odżywki i było już lepiej, ale nie kupię go.

4. Gliss Kur Odżywka bez spłukiwania w sprayu - Bardzo polubiłam tą złotą wersję za zapach i za widoczne zmiękczenie włosków. Wrócę do niej jeszcze kiedyś, ale nie potrzebuję jej jakoś bardzo już teraz.

5. Joanna z apteczki babuni szampon mleko i miód do włosów zniszczonych - Jak coś z SLS to to :)

6. Biovax maseczka do włosów ciemnych  - Moja ulubiona do tej pory. Jednak przyznaję, że już mi się troszkę nudzi i rozglądam się za czymś nowym ;)

7. L'Oreal Professionnel Mythic Oil - Pisałam o nim tutaj. Robi cuda z włosami, naprawdę :)

8. Alterra Olejek do masażu papaja i migdał - Fajny, ale nie będe wydawać niecałych 20 zł na 3 olejowania włosów, bo na tyle mi wystarczył. 

9. Ziaja maska wygładzająca - Świetnaaa. Kupię jescze nie raz. Naprawdę widocznie wygładza włosy, wręcz prostuje je jeżeli wasze włosy mają do tego predyspozycje. Według mnie w tej cenie najlepsza maseczka drogeryjna. 



1. Clinique miniaturka mydełka do cery normalnej w kierunku suchej - Bardzo fajne, ale nie za te pienądze pozatym wydaje mi się, że 1 jest jednak za słaba dla mnie.

2. BeBeauty micelarny  żel do mycia twarzy - Biedronkowa ciekawostka za 5 zł. Makijażu nie zmywa w ogóle, ale fajnie oczyszczał twarz. Narazie do niego nie wrócę, ale jest wart uwagi.

3. Tołpa planet of nauture - Pisałam o nim już pare razy, więc nie będe się powtarzać. Jeżeli macie okazję wypróbujcie, świetny płyn.



Dwa kremy z ziaja med. Niebieskiego nie znoszę i nie polecam. Czerwony jest genialny i godny zainteresowania.


Żel z Isana Med - Bardzo fajny zapach soku multiwitamina :) Żel jak żel wolę nivea jak widać na załączonym obrazku :D No i mój ulubiony dezodorant nivea. Ten rodzaj lubię inne nie są tak dobre.

Chciałam wam jeszcze pokazać bardzo dobry filtr do twarzy i ciała (na wycieczce przetrwał ciężką próbę słoneczną)


Ma bardzo fajny dozownik i konsystencję leciutkiego mleczka. Ma SPF 30 i pomimo tego, że są ooby, które powiedzą, że jest on dosyć niski mi w zupełności wystarczył i jest super, gorąco polecam.

Przepraszam za trochę leniwy styl pisania, ale jest mi tak gorąco, że ciężko mi nawet myśleć :/
Próśba do was: Jaka jest wasza ulubiona odżywka/maska do włosów (może być z trochę wyższej półki). Narazie myślę o Artego a może jeszcze wy mi coś polecicie? Chcę wypróbować coś nowego :)



Jeżeli reggae to wasze klimaty posłuchajcie nowej płyty Mesajaha "Brudna Prawda", bardzo dobra :)

sobota, 15 czerwca 2013

Buble kosmetyczne, czyli czego unikać w drogeriach.

Cześć dziewczyny! :)
Dzisiaj się trochę pożale, ponieważ uzbierało mi się pare produktów przed którymi chciałbym was ostrzec. Posty czy filmiki z bublami są moimi ulubionymi. Właściwie nie wiem czemu. Może dlatego, że wiem czego unikać na zakupach. A może to wynika z mojej natury "człowieka narzekającego na wszystko" :D
Jednak, odkąd śledzę wasze blogi, wizaż i interesuję się tym tematem coraz mniej takich rzeczy ląduje u mnie w łazience, jak widać czasem się zdarzają ;) Zaczynamy!


Jak widzicie najwięcej mam produktów do pielęgnacji włosów, więc może od nich zacznę.


1. Provit Jedwab do włosów w spray'u - Zacznę od tego co mi najbardziej przeskadza, czyli okropnie śmierdzący zapach. Mega chemiczny i nieprzyjemny. Nie chciałabym żeby ktoś czuł z moich włosów taki zapach. Druga sprawa jest taka, że obciąża mi włosy i nic dobrego nie robi w zamian. Ani nie niweluje puszenia się ani nie wygładza tylko wygladają nieświeżo. Okropny produkt :/

2. Joanna Serum na końcówki mleko i miód - Ten produkt nie robi nic. Ani nie zabezpiecza końcówek, ani nie wygładza (a jeśli już to tylko na moment) ani nie odżywia włosów. Jest do wszystkiego i nic nie robi.

3. L'biotica Biovax serum na końcówki A+E - Produkt w próbce tak mi się spodobał, że kupiłam pełne opakowanie. Jednak okazało się, że jest to zwykły jedwab i to kiepskiej jakości. Zapraszam do posta bardziej naświetlającego sprawę tego produktu.

4. Radical Serum witaminowo-ziołowe - Jakoś nie przypadło mi do gustu. Podobne działanie do tego serum z joanny. Trochę lepszy od tamtego, ale wciąż kiepski.

5. L'oreal Total Repair Mask - Nie jestem pewna czy za ładny zapach na włosach jestem w stanie płacić tyle kasy. Ta maska nawet nie zmiękcza jakoś specjalnie włosów nie mówiąc już o jakiejś większej odbudowie.


Teraz coś z cyklu "szukam kremu idealnego"


1. L'oreal Triple Active krem rozświetlający na dzień (Nie mam juz pudełeczka, ale daję link do wizażu żeby było wam go łatwiej rozpoznać) - Rozpaczliwie potrzebowałyśmy kiedyś z mamą jakiegoś kremu na dzień. Padło na L'oreal, bo przecież dobra firma. Jasne, jak chcecie mieć na twarzy uczucie nałożenia na nią foli to będzie idealny. Czegoś tak sztucznego nie miałam w życiu na twarzy. Okropny, nie polecam, strata kasy.

2. Clinique dramatically different moisturizing lotion - Taaa, "dramatically different". Nie wiem co producent miał na myśli z tą jego odmiennością, ale na moje oko taki skład jak to "cudo" ma ponad 50% kremów na świecie. Na początku parafina za nią olej sezamowy. Szału nie ma a cena powala. Na mojej skórze nie zrobił nic.  

3. Ziaja med nawilżający krem na dzień - Ja co do kremu na dzień mam bardzo duże wymagania. Ten nie nawilża, zostawia lepką powłokę na twarzy i o zgrozo buzia się po nim świeci dramatycznie. Odpada.


Teraz kolorówka


1. Lovely kredka do oczu w kolorze brązowym - Pisałam już o niej w tym poście. Znalazłam wtedy dla niej inne zastosowanie. Trafia jednak do bubli, bo kupując kredkę do oczu zamierzamy jej używać na górną powiekę. Do tego się nie sprawdza, więc jej bublem.

2. Wibo Illuminating podkład rozświetlający - Producent chyba pomylił rozświetlenie z tubką brokatu. Ten podkład ma tak dużo świecących drobinek w sobie, że w słońcu wyglądamy jak "zmierzchowe" wampiry. Do tego jest bardzo ciężki. Ma dobre krycie, ale zapycha i bardzo ciężko go zmyć (a brokat zostaje). Do tego najjaśniejszy kolor jest pomarańczowy.


Ostatni produkt to micel z pharmaceris.


1. Pharmaceris nawilżający płyn micelarny do skóry alergicznej - Producent niestety nie pomyślał o tym, że micel oprócz bycia delikatnym powinien również zmywać makijaż. Cena porównywalna do promocyjnej biodermy, więc to mówi samo za siebie. 

No, wyżaliłam się. Dajcie znać jakie są wasze buble wszechczasów i czego nawet nie polecacie mi dotykać na zakupach kosmetycznych. Pozdrawiam ;*



sobota, 8 czerwca 2013

Szukam pomocy czyli haul apteczny

Witam was kochane :)
Dzisiaj zaprzeczę temu co napisałam w poście z zakupami z rossmanna czyli robię haul :D Miało nie być już hauli bo po pierwsze ile można, a po drugie nie mam kasy na kolejne zakupy. Niestety czasem jest tak, że nasza cera, włosy czy skóra robią nam pod górkę. Ja mam problem z tym pierwszym. Dużo czynników może na to wpływać, ale stan mojej skóry pogorszył się ostatnio. Zaniepokoiło mnie to trochę z tego względu, że nadmierne wydzielanie sebum, wiele małych i dużych wyprysków na mojej twarzy są dla mnie nowością. Do tej pory miałam szczęście posiadania skóry normalnej niestety chyba się w końcu zbuntowała. No więc dziś przedstawię wam czym będę ją ratować i prosić żeby się uspokoiła ;)


Poszłam z zamiarem kupienia żelu do mycia twarzy. Nie wystraczał mi już zwykły płyn micelarny tak jak kiedyś. Ciągle czułam, że na tej skórze nadal coś jest i że się przetłuszcza. Będąc w aptece wzięłam mój ulubiony krem na rozszerzone naczynka i krem redukujący trądzik do kompletu z żelem. Nie chcę narazie atakować jej jakimiś mocnymi specyfikami, bo nie wiem co taki stan wywołało. Ten krem ma dosyć dobre recenzje, więc postanowiłam, że na początek spróbuję.

        

Żel używałam narazie raz i powiem tylko, że jest bardzo delikatny. Nie wiem jednak czy nie jest zbyt delikatny, ale zobaczymy. Wiem, że moja koleżanka go używa (pozdrawiam Cię Kinia ;P) i jest zadowolona. Ona jednak nie ma takich problemów jak ja teraz więc boję się, że okaże się jednak za słaby.

   



Mam nadzieję, że moja skóra ma tylko jakieś chwilowe ekscesy a nie zmieniła się w jakoś szczególnie przetłuszczającą. Może jak się z nią przeprosze to mi się odwdzięczy :)

Dajcie znać czy używałyście tych kosmetyków? Ja z ziaji med mam jednego ulubieńca i jeden bubel jak do tej pory, więc zobaczymy ;)


środa, 5 czerwca 2013

Wietrzę Podstęp - Biovax wzmacniające serum A+E

Witam was kochane :)
Będę się dziś bawić w Sherlocka Holmesa :D Odrazu zaznaczam, że zauważyłam tutaj coś nieciekawego zwykłym okiem śmiertelnika, więc MOGĘ SIĘ MYLIĆ. Mam jednak dowody które ciężko jest podważyć.
Stawiam więc tezę, czy biovax robi sobie z nas żarty?



Zacznę może od tego, że uwielbiam maseczkę do włosów ciemnych z biovaxu. Jeżeli kupowałyście kiedyś ich maseczki to zapewne wiecie, że zawsze jest dołączony do nich foliowy czepek i właśnie próbka serum A+E. Oryginalne opakowanie ma 15 ml i kosztuje niewiele ponad 10 zł (zależy gdzie kupujecie). My dostajemy w saszetce 1,5 ml, czyli spokojnie możemy przetestować. Po nałożeniu tego "saszetkowego" serum byłam zachwycona. Przede wszystkim jest ono bardzo leciutkie, więc momentalnie wchłania się we włosy. Drugą sprawą był piękny zapach. Włosy były pięknie wygładzone (taki trochę efekt photoshopa ;) ).
Postanowiłam, że zainwestuję i pokazywałam wam, że do mnie przyszło w tym poście. Kiedy je otworzyłam nie poczułam tego zapachu który mnie tak urzekł w próbce. Serum oryginalne nie pachnie dla mnie w ogóle. Wtedy jednak używałam go spokojnie i myślałam, że to niemożliwe żeby to serum było jakieś inne. Ostatnio jednak po stwierdzeniu, że nie daje za bardzo nic odstawiłam je. Ostatnio znowu kupiłam maseczkę i stwierdziłam, że muszę zobaczyć czy mam jakieś urojenia czy te produkty faktycznie są inne. 

od lewej: serum z saszetki i serum oryginalne 

Jak widzicie próbka ma bardzo delikatną i leciutką konsystencję. Oryginalne serum jest ciężkie i bardzo oleiste (bardziej przypomina jedwab). Dla mnie oryginalne serum NIE ROBI NIC. Zostaje jakby na powierzchni włosa i ani nie poprawia jego wyglądu ani się nie wchłania. Z resztą same zobaczcie :




Kiedy dziś nałożyłam na dwie strony włosów dwa te jak się okazuje różne produkty różnica była diametralna. No ale dalej nie byłam przekonana czy jest sens opisywania tego na blogu, bo pewnie skład mają identyczny i jeżeli w ogóle się różnią to tylko zawartością procentową składników. Wyobraźcie sobie jakie było moje zdziwienie, gdy porównałam składy.



Jeżeli powinnam nosić okulary to napiszcie, ale ja tu widzę dwa różne składy!

Naprawdę dalej nie mogę uwierzyć, że polityka próbkowa jednak działa i że firmy tak chętnie z niej korzystają. Nie będę robić żadnej afery typu wysyłanie do nich maili itd. Tym bardziej, że dalej nie jestem pewna czy aby dobrze to zinterpretowałam, ale dowody mówią same za siebie. 
Dlatego uważajcie dziewczyny jeżeli spodobało wam sie to serum z próbki to jedyne co możecie zrobić to kupować maseczki z tymi próbkami, bo tylko tak możecie ten produkt dostać. Ten który ma tylko jego etykietkę to jakiś kiepskiej jakości jedwab do włosów którego nie polecam.
Co wy o tym myślicie? Również miałyście takie podejrzenia czy tylko ja mam jakies urojenia? 


Jeszcze tylko takie pytanko z serii "kobieta niezdecydowana" :D


Maluję dziś paznokcie, którym? :D

sobota, 1 czerwca 2013

Ulubieńcy kwietnia i maja

Witam was dziewczynki w tą piękną pogodę :D
Nie, to nie był sarkazm :P O ile nie mam żadnych planów i jestem chora mogłabym wręcz godzinami siedziec przy oknie i patrzeć na deszcz. Nie ma nic lepszego jak kawka, książka i dźwięk który wydaje deszcz za oknem <3

Pozostając w temacie pogody pewnie dla wielu z was to czas by wyciągnąć swoje woski, olejki zapachowe i zrelaksować się. Ja o swoim kominku i o symaptii do niego już wam kiedyś wspomniałam. Do tej pory używałam zwykłych olejków które są trochę upierdliwe przez konieczność pilnowania poziomu wody. Marzyłam oczywiście o yankee candle. Mnogość zapachów które pokazujecie na blogach jest ogromna i baaardzo kusząca :) No i dziś z okazji dnia dziecka dostałam swoje pierwsze YC :D


Moja mama wiedziała, że lubię wanilię więc wzięła ten zapach.  Jak widzicie już troszkę wrzuciłam do kominka i zapaliłam ;). Zapach jest śliczny taki typowo domowy, nienachalny. Nie pachnie jakoś jednoznacznie. Powiedziałabym, że jest to wanilia właśnie mocno zrównoważona czymś ostrym. W moim mieście można je dostać w Starej Mydlarni i jestem pewna, że na tym wosku się nie skończy :D
Pytanie do was : Jak wyciągacie wosk z komnika jeżeli chcecie zmienić zapach? 


No, ale teraz przejdę do rzeczy czyli moich ulubieńców dwumiesięcznych. Nie robiłam ulubieńców kwietniowych ponieważ miałam kilka kosmetyków które się dobrze zapowiadały, ale chciałam je jeszcze dobrze przetestować, żeby potem się nie okazało, że zrobią mi "niespodziankę" ;)


Zacznę może od pielęgnacji ciała, bo tutaj mam tylko dwa produkty.


Moje dwa hity jeżeli chodzi o podtrzymywanie nawilżenia ciała.

1. Isana krem do ciała kakaowy - Jest świetny. Używam go też do włosów, ale do ciała sprawdza się nawet lepiej :) Bardzo dobrze nawilża, szybko się wchłania, jest leciutki, pięknie pachnie i to wszystko dziewczyny za 10 zł! Moja babcia ma nawet wersję oliwkową i jak tylko jej się kończy leci po następny, bo tak lubi ten krem. 

2. Nivea kremowy żel pod prysznic z olejkiem macadamia i masłem shea - Pięknie pachnie, nawilża skórę, jest wydajny i nie jest jakiś bardzo drogi. 0,5l w cenie ok. 13 zł za dobry żel jestem w stanie dać, polecam ;)

Teraz pielęgnacja, ale włosów.


1. Ziaja maska intensywnie wygładzająca - GENIALNY produkt. To jest według mnie maska na poziomie profesjonalnym a kosztuje coś ok. 6 zł. Dla mnie to jest fenomen maska pięknie wygładza włosy i zmiękcza je. Jeżeli macie naturalnie dosyć proste włosy to ona zagwarantuje wam wręcz delikatny efekt prostujący. 

2. Babydream szampon dla dzieci - Moja trzecia butelka :D Delikatnie myje, nie podrażnia mi skóry głowy, włosy są po nim mięciutkie, kosztuje grosze (jakieś 4 zł) i moje włosy już innego nie chcą :P

3. Gliss Kur ekspresowa odżywka w sprayu Ultimate Oil Elixir - Chodzi mi akurat o tą konkretnie, bo teraz mam tą z 7 olejkami (żółta) i nie jestem zadowolona. Ta przepięknie pachnie, baaardzo zmiękcza włosy i wygładza je. Jeżeli kupię ponownie to tylko tą złotą.

4. Nivea odżywka do włosów długich Long Repair - Ogólnie nie przepadam za produktami do włosów z firmy nivea. Jednak ta odżwyka spełnia moje oczekiwania. Świetnie nawilża włosy są po niej aż takie "mięsiste", więc bardzo polecam :)


Teraz przejdźmy do kolorówki, której uzbierało mi się dosyć dużo. Cieszy mnie to, bo wiecie jak ciężko jest dobrać odpowiedni tusz czy podkład i  to tak żeby te produkty nie zrujnowały nam portfela. 


1. IsaDora eyeliner - Dostałam go w zeszłym roku na urodziny i dopiero teraz zaczynam go doceniać. Aplikator ma troszkę wkurzający, bo jest to taka dosyc twarda gąbeczka, ale da się przeżyć. Natomiast jego formuła jest świetna. Nie rozmazuje się, łatwo się zmywa, zasycha szybko, ale na tyle wolno żebyście zdążyły zrobić poprawki. No i przedewszystkim głęboka, nieprzekłamana czerń przy pierwszym pociągnięciu. Niestety nie kupię go sama na pewno bo kosztuje coś ok. 60 zł. Myślę, że jak będe potrzebowała dobrego czarnego eyelinera to zajrzę do Inglota.

2. Mój ukochany krem BB z Under20 o którym już nic nie mówię (oprócz tego, że jest genialny) i odsyłam do recenzji.

3. Essence sypki puder matujący - Uważam, że jest idealnym dopełnieniem tego kremu z Under20. Wiele osób mówi, że ten krem nie utrzymuje się zbyt długo. Mi on wytrzymuje bardzo długo więc myślę, że jest to zasługa tego pudru. Jest świetny nie bieli twarzy, bardzo dobrze matuje no i "fixuje" podkład który macie na sobie. Jedyną jego wadą jest to, że się trochę sypie ale to normalnie w przypadku pudrów sypkich.

4. Cień Catrice C'mon Chameleon - Pokazywałam wam go w haulu z Natury. Narzekałam wtedy, że te cienie się osypują. Poradziłam sobie nakładając je na mokro ;) Dla tego koloru warto się pomęczyć zwilżając pędzelek i tym samym utrudniać sobie z nim pracę na powiecie. Jest cudowny jeżeli nałożycie go mniej wygląda inaczej, jeżeli nałożycie więcej też inaczej zależy w jakim świetle staniecie wygląda inaczej. Nigdy kiedy miałam cień na powiekach nie zwrócił on uwagi mojego otoczenia a ten tak :D Nakładam go na całą powiekę rozcierając ku górzę i dopełniam kreską. Z tego co wiem jest zamiennikiem cienia Club z maca, ale nie wiem, bo narazie w cienie Maca nie zamierzam inwestować ;)

5. Lovely podkręcający tusz do rzęs - Mój ukochany tusz który kosztuje mniej niż 10 zł a zachowuje się lepiej niż masa droższych maskar. Bardzo fajnie rozdziela rzęsy nie sklejając ich przy tym. Jego szczoteczka wygląda w ten sposób: 


Jest lekko wygięta dzięki czemu możemy ładnie podkręcić rzęsy. Nie jest to oczywiście efekt zalotki, ale dla mnie jest jak najbardziej zadowalający ;)

6. Rimmel pomadka 070 Airy Fairy - Moja ukochana szmineczka. Nie dziwię się, że jest tak popularna, bo ma piękny kolor. 


Jak widzicie jest już dość zmaltretowana, bo używam jej zawsze gdy mam ochotę położyć na usta coś delikatnego. Zdecydowanie moja ulubiona szminka.

Teraz jeszcze chciałam wam przedstawić dwie ciekawostki.


Pierwsza będzie maseczka z imbirem z przepisu Anwen. Ja zrobiłam z łyżeczki imbiru , 3 łyżeczek Kallosa mlecznego i 3 łyżeczek oliwki Alterra. Nałożyłam to na włosy przed myciem na ok. 40 min. Oczywiście się bałam żeby imbir nie podrażnił mi skalpu, ale nic takiego sie nie stało. Już dawno nie miałam tak błyszczących włosów. Anwen miała rację imbir tworzy nam taflę z włosów. Są takie sypkie( co bardzo cięzko uzyskać u mnie) i mięciutkie. Polecam spróbować!

Drugą będą plasterki punktowe na wypryski firmy Marion


Same też sprawdzają się całkiem nieźle, ale ja lubie je z innego powodu. Nie wiem cz wy też macie taki problem, ale zawsze jak nakładam jakiś preparat punktowy i ide spać to on zostaje głównie na poduszce albo co gorsza na włosach. Te plasterki bardzo dobrze trzymają się twarzy więc nakładam preparat i na to naklejam ten plasterek i efekt jest świetny :) Plasterki są jak widziecie bardzo tanie, więc warto spróbować :)

No i jeszcze coś z cyklu "moją mamę tylko wysłać na zakupy" ;D



Myślę, że jak już mam całą serię (oprócz żelu do mycia twarzy) to zrobię recenzję tych produktów :)


Miłego dnia wam życzę :)